Na razie koty odsypiają przeżycia ostatnich dni. Toriś upodobał sobie parapet w kuchni,ale rolety muszą być odsłonięte. Pozwolił mi nawet dzisiaj odsłonić okno, na którym siedział i nie uciekł. Nie uciekł też przed moimi Rodzicami. Poszli go obejrzeć na parapecie,pomału odsłonili firankę, pogadali do niego i też nie uciekł

Wyszedł nawet na korytarz zobaczyć co robimy.
Ale najważniejsze,że je ,pije i kuwetkuje. Na głaskanie mogę poczekać, najważniejsze że fizjologicznie jest dobrze.
A co on rano nagada

-dzisiaj siedział na parapecie i gadał jak nakręcony.
Staram się tylko nie wpuszczać go do pokoju z łóżkiem, bo za długo pod nim przesiaduje i boję się, że za długo będzie trwał proces asymilacji.Swobodnie,bez strachu, przemieszcza się po mieszkaniu,więc ten pokój może poczekać,aż się bardziej do mnie przyzwyczai.
Przepraszam,że nie ma na razie fotek,ale troche się płoszy gdy się kręcę.Dajmy mu jeszcze parę dni spokoju.