Dziękuję za kibicowanie Dudusiowi

Nikt jednak nie dzwoni, ale ja zawsze czekam na TEN jeden telefon.Więcej być nie musi, bo po co?
Duduś to naprawdę kot, jaki tylko może się przyśnić.Od lat tymczasuję koty, poznałam ich całą masę, ale takiego nie miałam nigdy.Nie ma dwóch takich samych kotów, każdy ma jakieś cechy wyróżniające go spośród innych.Zwykle w ogłoszeniach pojawiają się takie cechy :kot jest miziasty, kuwetkowy, dogaduje się z innymi kotami lub nie, zdrowy, a reszta dotyczy raczej wyglądu i stanu zdrowia.Duduś jest miziasty, ale nie namolny, czeka na zaproszenie do mizianek.Otrzymuje swoją porcję i już.Ma świadomość, że jest kochany.Na początku nie lubił moich kotów, może się bał? Nie mam pojęcia.Nie chciał, aby się do niego zbliżały, pisałam o tym.Teraz jest inaczej.Zaakceptował je, zrozumiał, że nie są dla niego zagrożeniem i bawi się z nimi, zwłaszcza z Bohunem, zdrowym kotem mniej więcej w jego wieku.Od moich kotów nauczył się wielu dobrych rzeczy, jak korzystanie z drapaków, ale i złych.Nigdy nie wchodził na stół, ale się nauczył, bo tak robią moje koty i nie są za to karcone.Wystarczy jednak powiedzieć "nie wolno" i Duduś to rozumie.Żeby była jasność, kotom nie wolno wchodzić na stół, czy blat kuchenny, kiedy przygotowuję jedzenie lub jem.Nie zaglądają mi do talerza, na to nigdy nie pozwalałam.Do tej pory nie mogę zrozumieć, skąd Duduś wie, co jest kocią zabawką, a co bibelotem i czym bawić się nie należy.Mogę się tylko domyślać, że zabawką jest dla niego to, co leży na podłodze, albo to, co mu pokazałam, że nią jest.W okresie "łazienkowym" miał pole do popisu, mógł mi łazienkę dokładnie zdemolować.Tam rzeczy do zrzucania całe mnóstwo.Nie ruszył niczego.Mam jeszcze ubraną choinkę, mnóstwo na niej dyndadełek, w tym łańcuchy z dzwoneczków.Nic nie ruszone, nie przestawione ani o milimetr, tu pochwała wszystkich kotów, oczywiście.Duduś jest bardzo dużym, silnym kotem.Wiem, co koty potrafią zrobić na stole u weta.Dudusia nawet trzymać nie trzeba, po prostu spokojnie leży i poddaje się wszystkim zabiegom.Oczywiście, głaszczę go wtedy i mówię do niego i on wie, że nie pozwolę mu zrobić krzywdy, a jeśli trochę boli, to potem będzie ulga, jak było z wyciskaniem gruczołów.
Około 19-ej Duduś przeprowadza się w strategiczne miejsce, czyli do przedpokoju, zbliża się bowiem pora kolacji.Z przedpokoju ma dobry widok na mnie, kuchnię i łazienkę, do której zawsze niosę jego miseczki.Wystarczy, że wezmę jego białą do ręki a Duduś już prowadzi mnie do łazienki.Pisałam już, że je szybko, ale wyjść może dopiero, kiedy pozostałe koty skończą posiłek.Nigdy nie tłucze się do drzwi.Idzie do kuwetki, a potem na posłanko i czeka spokojnie.Potem zaczyna się zabawa.Pościelone łóżko jest znakiem, że za chwilę przyjdę i otrzyma porcję mizianek, po czym kładzie się w nogach łóżka i śpi do rana.Żaden kot mnie nie budzi, tak się jakoś złożyło.Duduś też nie.Gucia go wyraźnie nie lubi i potrafi pacnąć łapą.Jest od niego dużo mniejsza, ale Duduś się wycofuje.Ja się nie wtrącam, nic złego się nie dzieje przecież, to są jakieś ich sprawy.Duduś mógłby ją zaatakować, oberwałaby na pewno, ale to nie jest typ rozrabiaki.Myślę, że on ma złe wspomnienia, u mnie jest mu dobrze i nie chce tego stracić.Na wszelki wypadek jest spolegliwy i grzeczny.Naprawdę nie mam się do czego przyczepić.Ujął mnie wczoraj bardzo tym, że poszedł do kuwetki, kiedy miał nudności.Tak zrobił tylko Pimpuś, z tego co pamiętam.Koty załatwiają się do kuwety, ale wymiotują tam, gdzie stoją.Ale nie Duduś.
Podsumowując mój przydługi post, czy można nie być pod wrażeniem takiego kota?