Zabrała moje serce i poszła sobie. Kasia [']

http://dragcave.net/user/beznadziejna

Aniu, ja nie bede nic cytowac, bo wiem, ze czytalas moj watek

powiem tylko tyle, ze JA bylam bardzo zla na tego lekarza, ktory przyjal nas o swicie - bo uwazam, ze juz wtedy nalezalo Muczaczy pomoc odejsc... no ale skoro lekarz stwierdzil ze bedzie ok, to nie wypadalo mi sie awanturowac - tym bardziej ze w tej sytuacji nie bardzo mialam sile sie awanturowac, i to o co :roll:

ciezko jest, na sercu i duszy, i boli
ale czasem trzeba

mysle o Was cieplo - o Tobie i Kasce i wszystkich pozostalych koto-psach...
tylko tyle moge ja

co u was kochani :cry:

dorcia44 pisze:co u was kochani

Miałyśmy już się rozstać. Była tak biedniutka...
Wzięłam na ręce i porozmawiałam z nią. Powiedziałam, że następnego dnia wieczorem pójdziemy do tej fajnej pani doktor, która jej mówiła wierszyki, do pani Izy. I że pani Iza pomoże jej już odpocząć... To miało być w środę. Iza miała mieć nocny dyżur. Nie chciałam do byle kogo, w tłoku i pośpiechu.
W środę Kasia ożyła. Zaczęła memłać strzykawkę. Łazi, mruczy, trochę gada. Wieczorem wyszła ze mną na klatkę schodową, usiadła na parapecie, wyglądała sobie przez okno, strzelała mi baranki, wtulała się w twarz, mruczała...
To żyjemy. Ona decyduje. Próbuję za nią podążać.

Z Chajeczką

Dziś wygramoliła się na balkon. Zimnica taka, a toto wkitrało się na koci hamaczek i kima sobie, chudzinka maleńka...
Zaniosłam jej podusię, okryłam kocykiem, zamontowałam parasolkę i taka nam całkiem fajna cieplutka i sucha miejscóweczka wyszła. Spodobało się...
Pilnuję tylko, żeby ją przykryć, jak wraca ze swojego zakomputerowego kibelka. Spod kocyka mruczy ciepły bury kłębuszek...
Zdjęcia wyszły trochę nieostre. Ale to nieważne.

Uff jak dobrze! :ok:

Dzielna kocina :ok:

Avian pisze:Dzielna kocina

Żelazna wola życia musi być w drobniutkim, sponiewieranym ciałku.
Jak sobie pomyślę, że przy tak straszliwie zniszczonych nerkach przeżyła poród, narkozę i sterylkę, to...