Ja nawet nie chcę wiedzieć, na którą stronę spadł nasz wątek...smutno na forum...od czasu, kiedy wróciłam z urlopu - pożegnałam już 4 koty...co się dzieje?
Ale właściwie to chciałam napisać, że Otis waży równo 5 kg, więc znów trochę zrzucił

i zdecydowanie wykorzystuje mojego TŻ-ta do codziennej porcji głasków i szarpań...Piotr wychował się z psami i - na moje oko- stosuje z Otisem raczej psie zabawy, no bo jak nazwać takie ściskanie za morduchę - zamiast głaskania czy szarpanie fałdek z tłuszczykiem na brzuchu zamiast delikatnego miętoszenia...cóż widać jednak, że właśnie to Otisowi odpowiada...i zabiegany Piotr musi codziennie rano i wieczorem kota wytarmosić, bo ten zwyczajnie najpierw prosząc ociera się o nogi, a potem uwala się na nich, bądź w przejściu - wywalając brzuch do góry - pozycja u niego nader rzadka...no nijak przejść nie można, trzeba potarmosić i wyrzucić przez zaciśnięte z lubości zęby parę przyjemnych epitetów, jaki to kot kochany, jaki łasy na pieszczoszki itp., żeby wreszcie móc odejść do własnych zajęć...I w ten sposób - tarmosząc kota - TŻ zyskał jego miłość...oczywiście nadal moje kolanka są najlepsze, ale...cóż...
Nasza wetka wypisując książeczkę zdrowia zasugerowała, żeby jeden był mój (Sonia była już wcześniej), a drugi Piotra...(on nawet o tym nie wiedział, ale się dowiedział)...i wygląda na to, że tak właśnie jest...choć Otis śpi na moich kolanach i pod moją kołdrą to jest kotem TŻ-ta, bo tylko on może go myziać po brzuchu
No i jeszcze jedna przygoda z dzisiejszego poranka...nie dość, że o 3 nad ranem jakiś ptak darł się za oknem jakby go kto obrywał ze skóry, a potem nagle ucichł, więc jest wersja krwawego morderstwa jest bardzo prawdopodobna, potem o 5 nad ranem włączył się alarm i postawił wszystkich na nogi oprócz Soni i Justysi, to jeszcze o 6 rano Otis puścił pawia - tym razem w naszym łóżku

...no i teraz nie wiem, dlaczego go puścił...wczoraj dostał pastę, kłaków nie było, nie było też zwyczajowej trawy, którą pasie się w kuchni, jak zbyt długo nie dajemy śniadanka...wymioty składały się głównie z soku żółądkowego i śliny...czy powinnam się niepokoić czy zwyczajnie go odrobaczyć? A jeśli odrobaczyć to czym? Naczytałam się w pewnym wątku takich straszności, że kompletnie zgłupiałam...mieliśmy w planach odrobaczenie jesienią jak się skończą muszki i pajączki na przekąski, ale chyba muszę zacząć wcześniej...