» Śro mar 26, 2008 8:26
Akcja pod tytułem, co ty wiesz o dobrej karmie.
Tymkowi wrócił apetyt, więc przestawiam go na karmę wątrobową. Podaję. Zagrzebuje dywanem z przedpokoju. Odgrzebuję, układam dywan. Odganiam Filona , który własnie przekonywał Tymka, że jedzenie jest ok. Nakładam nową porcję i podaję Tymkowi, który obrażony siedzi na parapecie. Tymek idzie do kąta, w którym zazwyczaj dostaje jedzenie, siada i czeka, odwrócony do mnie tyłem i wpatrzony w sufit, z którego ma się zjawić najlepiej surowe mięsko. Filon powtórnie demonstruje, że puszka jest całkeim smaczna. Nakładam 3. porcję i mażę ja po wierzchu inna puszką. Tymek chodzi wkoło miski podlizując ze wszystkich stron. Ja stoję i pilnuję, bo Filon gotów do kolejnych degustacji. Trwa to pół godziny. Zjadł odrobinkę. Mieszam z Intestinalem. Dowiaduję się, że wyprodukowałam obrzydlistwo. Łamię się, podaję sam Intestinal. Oj, kobieto. mówi Tymek, nie trzeba było tak od razu?! Czasu i kasy ci nie szkoda? To było wczoraj. Dziś - powtórka z rozrywki. Małą łyżeczkę zjadł.
Zamówiłam Ornipural na drugą serię zastrzyków, dostanie za tydzień. Dziekuję tym, którzy mi to ułatwili!
Mam trochę problemów z podawaniem Filonowi leku na pęcherz, bo to strasznie gorzkie tabletki i pieni sie po nich, wkładanie palcy miedzy te zębiska przypomina sztczki z lwem w cyrku. Muszę zdobyć wołowinkę i w niej podawać, bo innego mięska to maleństwo nie rusza.
Mam anginę, wezmę dwa dni zwolnienia, przynajmniej opanuję podawanie wszystkich leków. Staram się porozdzielać je tak, by między jednym a kolejnym była jakaś przerwa. Zaczynam o 6 30 a kończe o 23. dobrze, że już kroplówek i domięśniowych nie muszę.