» Pt paź 04, 2013 21:43
Re: Wszystkie koty jamnika Melona VI- niech już zostanie...
Jezdem Laluszkjem i dostałem prezenta.
Otósz mam sfuj kocyś fioletowny. Mje moja Durza muwja ,że fjoletwony do mje psuje, no to se myślem ,że ja mam tesz fjoletowne fuferko chyba.
Mjentki jezd muj kocyk i go puchatkami ugniatam.
Bo żaden wew tej Kotkinsowni co ja tu teras mjeszkam nje ma takiego fuferka jak ja mam.
Fjoletownego znaczy.
Jak se dostałem kocyka to siem na njem zaras położełem i se leżałam żeby mje Fjona nje wlazła.
Jak szła Amelja to jom osyczałem pjenknie.
Njech wje ,że ja mam kocyka.
Potem pszyszed Lełoś i na mje tak smutmno popaczył.
On tak umje jak chce żeby mu dawać moje mjenso albo poleżyć na mojem.
I ja mu siem pozwoliłem poleżyć na kocysiu fjoletownym mojem.
Bo Lełoś to fajmny kot.
Se spaliśmy wew dwa koty, a jak szedła Fjona to syczałem.
Durza muwja ,że ja jezdem syczkiem- czajniczkiem.
Nje wijem czy mje aby nje obrażuje...?
Durze tesz muwjom ,że jzdem zadowolmnionym kotkjem bo siem bawjam lasermnikiem co go dostaliśmy dziś wew pszesyłmnce zez takiego sklepa co nam czensto pszesyła a to puszki , a to chrupy , a to inmne fajmne rzeczy.
Mam sfuj majątek : kocysia fjoletowmnego, laserek , miseczkem i szczotem co jej nje lubjem, bo mnie czesa.
A dużemu to wylizałem se renkem, a Lełosiowi- łucho. Muszem dbać o tem mojom nowom rodzinem!
Proszem pozdrowjać od mje Pannem Kiti, Pana Miro i tego fstrentnego Ramzesa co mje wygnał zez domu i jemu powiedzieć ,że nje ma kulmturalmności on fcale.
I że mje tu jezd dobrze, tesz se śpjem wew użuku i bijam janmnika.
Bijam jego łapom, jak on tego nje widzi.
A moja Durza muwja ,że pjenknie śpiewam.
Pozdawjam
Wasz Fjoletwmny Pan Lal
P.S To jusz wjecie ,że mam kunmpla Lełosia, prafda?
No, chyba znowu mieliśmy raczej łatwe dokocenie.
Lalek ma "kunmpla", razem śpią i siedzą na parapecie.
Nawet uprawiali coś na kształt zabawy- ganiali się przez kilka sekund.
Z Amelką Lal się wącha i całuje w nosek.
Tylko Fio posykuje na niego, a on na nią.
Fio jest typem kociej solistki trochę- myślę ,że gdyby miała wybór zostałby tu tylko Leoś.
Poza tym- wszyscy spożywają sporo mięska, Leoś dostaje calo-pet ( nie lubi, póki co daję siłowo)
Mamy w domu dwie zwalczające się frakcje spożywcze- wołowinistów i indyktowców.
Indyktowcy to Amelka i Laluś.
Wołowiniści to Fiona i Meloś.
W zasadzie zdanie decydujące należy do Leukotka , bo on je tylko puszki i mjenso ale on z wszystkich dań świata najbardziej lubi DUŻO.
Najpierw zajada sobie swoją porcyjkę (solidną!) mięska, potem idzie wyjeść to , co zostawiły dziewczyny a na końcu pędzi do pokoju, gdzie na parapecie stołuje się Lal.
Obrzydliwie stoi (kocia hiena!) i wpatruje się w przełykającego Lalka i zaraz jak tylko ten skończy jeść- wchodzi mój czyściciel misek i JE.
Dziś doszło do tego ,że podczas krojenia indyka dorwał wielki kawał mięska i POZARŁ bez gryzienia (zębów przecież BRAK!)niemal się dusząc.
Najedzony kładzie się (obok Lala , bo Lal tłuściutki jest i ciepluteńki) , zasypia i chrapie.
Lal chwilę się dziwi, potem liźnie swoją puchatkę ,następnie pyszczek Leosia i też zasypia. Są razem bardzo piękni kolorystycznie- obaj mają futerka w odcieniach jesiennych beżów i rudości, obaj mają cztery piękne skarpetki , Lal ma białą kamizelkę i cieńki biały wąsik a Leoś- wąsiki jak D'Artagnan też w bieli. Puchaci i rozczochrani, pełni mięska po kosmate czubki uszek.
Z Melem też dramatu nie ma, bo Laluś czasem się kładzie plecki-w-plecki z jamnikiem i tak sobie śpią.
Tylko z jamniczym ogonem sobie nie radzi- za szybko się dla słabo widzącego Lalusia przemieszcza.
Paca biedak łapką a tu już czarne coś zniknęło...
Melona uważa zapewne za takiego dziwnego, długiego czarnego kota, chyba persa.
Acha! Mel bawi się laserkiem.
Łapie w zęby światło i goni.
Przemożny wpływ kocirstwa?????