AgaPap pisze:A charakterek jaki ma

Żaden z moich kotów nie ma tak zmiennego charakteru - w jednej chwili z miziaka, leżacego na kolankach i wtulającego mruczącą mordkę w człowieka robi się z niego żrąca franca, rzucająca się na nogi i ręce i wpijająca się kłami i pazurami w ciało człowieka.
Chociaż muszę przyznać, że ostatnimi czasy złagodniał troszeczkę. Ale
jak Feluś jest wkur.... albo w złym humorze to widać to od razu po nim i wtedy i koty i ludzię schodza mu z drogi 
.
Ukochanym pańciem Felusia jest mój TŻ, więc ostatnio kotuś chodzi obrażony na cały świat, bo TŻ pracuje w Katowicach i przyjeżdża tylko na wekendy

To jak moje Paskudztwo

No, ja jej dwa razy z drogi nie zeszłam (raz, jak chciała zbić psa podczas ich pierwszego spotkania, i drugi raz, jak chciała zbić sukę tuż przed tym, jak ta ostatnia miała rodzić

). Przypłaciłam to dziurami w ręce, w pierwszym przypadku prawie dostałam zakażenia krwi

. Niby wiem, że ona świadomie nigdy by we mnie zębów nie wbiła, to było tylko w szale bojowym i ze złości, że uniemożliwiam jej zrobienie psu kuku, ale mimo to... Trudno, taka diablica mi się trafiła. I taką ją kocham

. Bardzo.
Współczuję rozłąki...
Operacja "wampir" trochę się jednak odłożyła i została przeprowadzona wczoraj [
31 maja, czyli data graniczna to teraz
30 listopada]. Pasożyt i Błysk wzięli sprawę na klaty i jak prawdziwi mężczyźni udawali, że igła im niestraszna

. Bulwa niestety znowu spanikował i strasznie walczył (mój tata odniósł w związku z tym rany wojenne), ale na szczęście tym razem obyło się bez uspokajacza. Z Paskudztwem też tradycyjnie łatwo nie poszło... Pies był wyjątkowo jak na niego dzielny

Z ciekawostek: odbyło się też zbiorowe ważenie towarzystwa. Wyniki:

Błysk 4,7

Bulwa 3,6

Pasożyt 6,8 (schudł biedaczyna

, już było 7)

Paskudztwo 3,6

Kazan... 37

Otóż mój pies, ochrzczony niegdyś przez przypadkowego widza chartem niemieckim

, najwyraźniej doszedł do wniosku, że go głodzą

. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie kundlowi wpoiłam, było to, że kocie żarcie jest nietykalne. I owszem, nie mógł się oprzeć mięsku zostawionemu okazjonalnie w miskach na podłodze (choć tylko jak koty już się najadły i kiedy mnie nie było w pokoju), ale chrupek w jadalni na parapecie nie ruszył nigdy. A teraz zaczął, no i wyniki od razu widać. Trudno, stołówka będzie albo na szafkach kuchennych tuż pod sufitem, albo koty będą miały wyznaczone pory posiłków.
Za to całkiem poważnie martwię się o Paskudztwo

. Mimo świetnej opieki nie jest w najlepszej formie... Ważyła 4,6 (same mięśnie, więc nie miała z czego chudnąć), teraz o cały kilogram mniej. Różnica duża. Tęskni
