Dopiero teraz udało mi się ochłonąć po wtorkowych przygodach z kociastymi..
I mogę wam napisać co było..
Mianowicie wymyśliłam, że już najwyższy czas odrobaczyć wszystkie kociaste, tak przy okazji odrobaczania Suffki przed szczepieniem..
No i zostały zakupione odpowiednie medykamenty i zaproszona MariaD.. Bez niej nie wyobrażałam sobie tych czynności.. A Maria bez problemu daje sobie radę z moimi kociastymi.. Nawet Gaci potrafi podać tabletkę..

co jest wyczynem nie z tej ziemi.. tym bardziej, że jeszcze dobrze pamiętam krwawe rany wetki jako jeden z rezultatów czyszczenia Gaciowych uszu..
Zaczęłyśmy jednak od zabiegów taletowych u Felusia i Suffki.. Suffce Maria wyskubała wszystkie minikołtunki z łapek.. Ja byłam od trzymania kici.. A Feluś został porządnie wyczesany i pozbawiony reszty kołtunków..
Przy okazji Maria zobaczyła, że pan hrabia nieźle powiększył samodzielnie rankę po moim wycinaniu kołtunka.. Aż tak, że teraz chodzi, a właściwie siedzi w kołnierzu i ma intensywnie leczoną (z niezłum skutkiem) tę rankę.. A na mnie jest śmiertelnie obrażony za ten kołnierz..
i właściwie wcale mu się nie dziwię, bo to ja narozrabiałam, niestety..
A potem zaczęło się odrobaczanie.. Ograniczyłam swoją pomoc do przynoszenia Marii kolejnych kociastych.. Resztę załatwiła Maria..
Na pierwszy ogień poszła Suffka.. Przy okropnym warczeniu i prychaniu tak pogryzła końcówkę pojemniczka z lekarstwem, że trzeba było obciąć niezy kawałek..
Potem był Miś, który nawet grzecznie zjadł to świństwo..
Puchatek wyświnił się porządnie i przy okazji nieźle usmarował koszulkę Marii.. tę z napisem "rasowy=rodowodowy".. (Maria, mam nadzieję, że się sprało..

)..
Mrówka i Pyśka z pewnymi protestami zjadły lekarstwo i uciekły..
Gacię musiałyśmy zawinąć w ręcznik..

Ale jakoś dało się jej to wcisnąć.. Otrząsnęła się, zwiała i poleciała od razu do miski z jedzonkiem..
Nikuś koniecznie chciał zjeść również Marię..
I na koniec zostawiłyśmy sobie Felusia, trochę zmęczonego zabiegami pielęgnacyjnymi.. Jakoś zjadl bez specjalnych protestów..
Maria wypuściła ostatniego kociastego i załapała oddech..
Pierwszy puścił pawika Feluś..
Za chwilę Gacia zostawiła na podłodze wszystko co wcześniej zjadła..
A jeszcze po kilku minutach Puchatek się odkłaczył samodzielnie..
Miałam porządne pranie wykładziny..
Ale wygląda na to, że muszę jednak zaprosić profesjonalistów z odpowiednim sprzętem..
Z tego wszystkiego tylko Felusiowi trzeba bedzie podać lekarstwo jeszcze raz, ale już po zdjęciu kołnierza..
No i do końca wieczoru musiałam baardzo intensywnie wietrzyć, bo nagle wizyty w kuwetce wszystkich kociastych zrobiły się baaardzo aromatyczne..
Kociaste też chyba dopiero niedawno ochłonęły.. A Maria odezwała się do mnie dopiero dzisiaj..
