My twardzi jesteśmy i jedna ulewa nas nie pokona
Javcia jeszcze na wczasach u kuzynki, dopiero jutro wraca do domu.
Wszyscy tak ja pokochali, że się z nią rozstać nie mogą. Także Aga obiecała swojej młodszej kuzynce ( 12 lat), że Javcia może być u niej do końca.
I sami powiedzieli, że jak Aga tylko będzie wyjeżdżać to Javcia musi do nich przyjechać nie ma innej opcji.
Pysia i Haker wycałowaniu.
Haker jaki przylepek się zrobił cała noc ( i to grzecznie) śpi z nami i w dzień teżprzychodzi na pieszczoty.
Pysia też domaga się więcej głasków.
Nic tylko wyjeżdżać aby zaznać kociej miłości.
Parę słów o naszym wypadzie,
będzie obejmowało opis o koteczkach, jak przystało na kocie forum, a że humanistka ze mnie żadna, z góry uprzedzam, że będzie nudno i bez napięć.
Aż chciało by się zacząć od słów A więc
Wróciliśmy z wypadu do Grecji , dokładnie byliśmy na Rodos, a wiadomo w Grecji kotów bezpańskich, zaniedbanych całe mnóstwo.
I tak też było na terenie naszego hotelu, który miał część stołówki tylko pod daszkiem.
Jak tylko się zjawiliśmy na posiłku namierzyli zabiedzone, głodne koteczki w ilości jak po dwóch dniach się okazało 8 sztuk.
Cztery pełno jajeczne kocury, jedna kotka ( według mnie karmiąca, ale tych maluszków nie widziałam) i trzy kociaki.
Trzy kociaki – koteczki, każda inna jedna mała czarna, jedna szyrkretcia oraz bura. Czarna i szyrkrecia w wieku około 3-4 miesięcy, buraska trochę starsza może tak z 5-6 miesięcy.
Trzy chudziutkie koteczki nie mające siły na rozrabianie.
Kotka karmiąca to śliczna tri kolorka.
Oraz kocury dwa czarne ( senior i małolat - zezol) oraz dwa rude ( starszy i junior).
Senior z mordeczki bardzo dojrzały i wiekowy tylko wagowo jakieś 3 - 4 kilo „młodszy” od Hakera, małolat zezol ( sądząc po oczętach synuś seniora) przychodził do stołówki nieregularnie – chodził swoimi drogami.
Rudy starczy gaduła, zawsze miał coś do powiedzenia- tak jak senior i tri i maludy „rezydent” hotelowy.
Młodszy rudy urwis i rozrabiaka, gonił szkraby ( bardzo się go bały), a z zezolem prowadził walki i kłótnie. Przychodził też sporadycznie.
Personel hotelu je przeganiał, nie dostawały nic do jedzenia, mimo naszych nalegań i próśb nie udało się zmienić podejścia personelu do koteczków.
Cóż było robić tylko dokarmiać.
Na każdy posiłek ( mieliśmy wersje all inclusive) jedliśmy z cztery dodatkowe talerze mięsa, wędliny itp.
Jak tylko się pojawialiśmy na posiłku od razu po naszym głośnym ( nie kryliśmy się z tym , że dokarmiamy koteczki) nawoływaniu kici, kici maluszki, tri i senior czarny oraz gaduła ruda pojawiali się przy stoliku i rozpoczynali wielka wyżerkę.
Efekt po paru dniach brzuszki się zaokrągliły, koteczki nabrały siły i ochoty na polowania i zabawy.
I najważniejsze inni wczasowicze też rozpoczęli dokarmianie.