Koteczka nadal gdzieś tam na strychu - zniknęło jedzenie które tam wczoraj wieczorem zostawiłam. Zupełnie nie mam pomysłu jak ją złapać
U nas znów mróz w nocy i dziś mimo że bezchmurne niebo to temp teraz nadal w okolicy zera
Panowie obiecali że dziś już na pewno napuszczą wodę do centralnego choć jeszcze będą majstrować przy instalacji bo właśnie zaczynają robić podłogowe i potem trzeba będzie je podłączyć pod centralne. W domu zimno strasznie bo wciąż pootwierane są drzwi i okna
Zupełnie nie wyobrażam sobie takiego remontu w listopadzie-grudniu - nie wiem jak TZ w ogóle mógł się z nimi umawiać na taki termin
Mam strasznego doła i żyć mi się odechciewa tyle problemów mi się zwaliło na głowę
Zimno mnie wykańcza, użeranie się z robociarzami, muszę koniecznie poprzywozić zapasy siana i słomy i już pora pojechać po marchew na całą zimę dla koni bo chyba lada moment zawali nas śniegiem

A samochód nadal na warsztacie, zresztą i tak przecież nie mogę ekipy zostawić w domu bez dozoru
Chłopak pomagający mi przy koniach miga się już od roboty i podnosi stawki tak że chyba będę musiała sama zrezygnować z niego a oczywiście nikogo innego na horyzoncie nie ma

morelowa pisze:Może koty więcej jedzą po prostu? I inni też? Pippinek dorasta..
To prawda że Pippin i Ziutek młócą tyle co seniorki i Broszka razem wzięte
Ziutek waży już 6,5kg a Pippin 5,5 - robią się z nich tłuściochy nieprzeciętne
I żwirku straszne ilości przerabiają, szczególnie Ziutek który tak mocno zagrzebuje swoje urobki że rozpierdziela bryłkę na milion kawałeczków i miesza ją dokładnie z całym pozostałym żwirkiem - kuwety których używa muszę opróżniać całkowicie max co drugi dzień
