Basiulek, witaj kochana

.
Podloga to pikuś, ciąg dalszy sprawił, że miałam ochotę pogonic Alinka gazetą

.
Normalnie jak sie w piecu pali, to zbieram gówienko w papierowy ręcznik i wrzucam do ognia po prostu.
Takie paliwo ekologiczne

.
No i jak Aliś narobił, to tak samo chciałam zrobic.
Zebrałam, wrzuciłam...ale tak jakos kulawo sie wrzuciło, to chcialam pogrzebaczem poprawić.
Pech chciał, że w miedzyczasie ręcznik zdążył się juz spalić, została sama kupa.
I ja tego pogrzebacza prosto w kupe wsadziłam.
Chciałam wyjąć, a tu ni hu-hu, bo mi utknął w ruszcie

.
Jak już wreszcie go wyszarpałam, swąd gorącego gówienka rozniósł się po całej kuchni.
Niewiele myśląc urwałam kawałek ręcznika, chcąc wytrzeć.
Oczywiście ręcznik się spalił, a ja sie oparzyłam, dodatkowo gwiznąwszy się w głowę uchwytem od pogrzebacza.
Już nie wspominam o tym, że w panice zapomniałam zamknąc drzwiczki od pieca, więc dym buchnął górą...smród też.
Akcja zakończyła sie wsadzeniem pogrzebacza do kibelka

.
Oto dlaczego Alisiowi groziło dzis uśmiercenie od gazety

.
Ilonka, cześć

.
To są bredzenia wariata

.