Dziewczyny, co ja dzisiaj przeżyłam to mi się włos zjeżył na głowie i pewnie zjeżył by mie się we wszystkich innych miejscach gdyby nie depilacja...
Jak wiecie zabezpieczyłam balkon zakupioną w zooplus siatką i pewna, że moje chłopaki są bezpieczne pozwalałam im bez ograniczeń korzystać ze spacerniaka, nie zawracając sobie głowy co też tam robią, no, bo cóż by mogli?
Otóż mogą! Pimpek wygeyzł niewieklą dziurę w siatce (ja nie wiem jak on to zronił) i kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam mrożączy krew w żyłach widok: po mojej stronie siatki był Pomon na barierce, a po drugoej stronie, stojąc na skrzynce z kwaitkami był Pimpek

Omal mnie szlag na miejscu nie trafił!
Dziury jeszcze wtedy nie widziałam, więc z duszą na ramieniu zaczęłam gruchac do tego idioty, żeby mi nie spadł z balkonu i pomalutku odczepiać haczyki siatki. Jak już odczepiłam dwa, wsunęłam rękę pod siatkę i capnęłam gamonia za łeb i prawie mu ten łeb urywając (bo otwór wąski) wciągnęłam go do domu. Nie mogłam zrobić nic innego, bo mogła bym nie zdążyć, albo spłoszyć debila. Z nerwów rozbolał mnie żołądek, w pierwszej adrenalinie zadzwoniłam do Małej, żeby sie wypłakać w rękaw, a jak się uspokoiłam to sie pożygałam ze stresu

Przecież jak on by mi wypadł, to ja bym sobie do końca życia nie darowała!

No i niestety siatka okazała się byc do bani. Naprawiłam narazie za pomocą żyłki wędkarskiej, ale juz jej nie ufam raczej, bo jak się raz udało, to może się udać znowu
