Aj, u nas lepiej już. Zapomniałam napisać. Wysmarowałam Konia pastą odkłaczającą, która jest fuj i nie lubi, nabyłam jego ukochane pasztety gourmeta i okazało się, że to tylko foch był, bo pasztety jak najbardziej tak. Suche też skubie, więc to może takie kaprysy po prostu. W kazdym razie weta mu wczoraj darowałam a dziś sniadanko podjadał.
On ma też obecnie zerowe ubytki energii, całe dnie spędza na leżeniu w hamaku i obserwowaniu gołębi, które zalęgły się na opuszczonym balkonie sąsiadki nad nami. Ruch to kuweta - hamak - miski.
Śpi w łóżeczku, ale w nogach, pod kołdrą za ciepło.
I fajnie się z Walerem kumplują.