

Ja nie moge jej niestety zabrac, bo u mnie pokoje przepełnione i łazienka tez.
Zuzia zrobiła ze mnie głupią w poniedziałek...
Jak wróciłam z pracy to chodziła sobie jakby nigdy nic po mieszkaniu co mnie zdziwiło, bo mogłabym przysiąc, że zamykałam ja w sypialni-jak wychodzimy to jeszcze izolujemy koty, bo nie są jeszcze w najlepszych stosunkach. Stwierdziłam, że rano po weekendzie nie za bardzo jeszcze funkcjonowałam i może mi sie zapomniało w pospiechu... no ale wczoraj jak wrócilismy historia sie powtórzyła...a teraz wychodząc na 100% zamykałam drzwi, bo zwróciłam na to specjalna uwage. Zatem nasza Zuzanka-Spryciula sama otwiera sobie drzwi. Nie wiem tylko jeszcze jaka techniką, ale zaobserwuje w weekend.
Zuzia bardzo lubi towarzysto ludzi. Musi byc w tym samym pokoju co my. Jak wychodze do łazienki to zaraz staje pod drzwiami


W pokoju najczęściej siedzi na schodach, bo tam ma dobry punkt obserwacyjny i nie ma obawy, że ktos ja zaatakuje z nienacka.
Niestety kontakty "miedzykocie" nie układaja sie najlepiej.
Lusia przyjeła technike "opieprzyc na samym wstepie i pokazac kto tu rządzi" i co jakis czas podchodzi do Zuzi i bulgocze cos pod nosem. Ale to mnie nie martwi. Najgorzej jest z Fraszką

Fraszka poczatkowo ignorowała Zuzię, ale widac było, że jest ciekawa i robiła podchody. Niestety jak sie okazało Zuzia jest zazdrosna o nas i odkad poczuła sie pewniej jak zobaczy, że Fraszka do nas podchodzi od razu leci z sykiem jej przyłozyc.
Żal mi było wczoraj Frani, bo widze, że troche jest przestraszona i zdezorientowana. Zuzia ugryzła lub udrapnęła ja w bok, az krew poleciała. Chciałam Fraszke ukochać, za co ona na mnie nabulgotała i zaczeła atakowac, bo myslała chyba, że jestem na nią zła i chce ja uderzyc...już sama nie wiem.... w każdym razie zal mi Fraszki.
Bo widze, że nie może się odnaleźć w nowej sytuacji. Mam nadzieje, że niedługo wszystko sie uspokoi...