Lesio pół nocy przemiauczał,kiedy przychodziłam do niego przestawał miauczeć, gdy wychodziłam,zaczynał koncert od początku. To ptrzecież jeszcze kocie dziecko,został sam, zamknięty, bez kontaktu z innymi kotami,nas też nie widzi cały czas bo przecież nie możemy siedzieć przy nim cały dzień....Jemu naprawdę jest potrzebny dom tymczasowy, w ktorym mógłby chodzić luzem, bez zamknięcia w klatce, szybciej by się wtedy zsocjalizował,a i proces leczenia byłby dla niego łatwiejszy.
Czy ktoś może mu zaproponować domek bez psów, na niecałe trzy tygodnie? I najlepiej w Łodzi,żeby mógł kontynuować leczenie u Buni bo tam też zostanie wykastrowany w najbliższych dniach, no i żeby nie było problemu z transportem, bo domek stały będzie miał też w Łodzi(na 99%).
Proszę, pomóżcie Lesiowi bo on w klatce bardzo się męczy!!!