Lula mnie wczoraj powaznie postraszyla. Brak apetytu, wieeeelki paw (nawet podejrzewalam Walera, ale on bierze leki przeciwwymiotne), smutna, markotna, śpiąca...
Wieczorem, po dłuuugim spaniu się zregenerowała, ale dmuchając na zimne zapodałam pannie conva, zabranego Sąsiadom, co się szlachetnie podzielili.
Miałam też strzykawkę, na wypadek, gdyby nie chciała jesć, ale conv okazal się strzałem w dziesiątkę.
Dzis byla powtorka na sniadanie i panne jakby ktos nakrecil.
Wlasnie na balkonie siedzi na murku i kontempluje ulicę. Jak dobrze, ze osiatkowalam balkon

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.