
Postanowiłam nie czekać aż Księżniczki się obudzą i o 20 postanowiłam ogarnąć pokój i poodkurzać. Kitusia spała. Odkurzam, a ona się obudziła. Patrzę a ona ma biały nos




Dwa dni temu szłam przez przedpokój, Kitusia szła w moją stronę - zauważyłam - nos czerwony! Nie wiem zaczynam wymyślać...
A właśnie teraz jest czas kiedy bym nie powiedziała, że Kitusia może być chora, bo zachowuje się normalnie.
Ja sobie mogę kupować choinki i udawać że wszystko jest dobrze... tak, udawać - bo wszystko i tak jest podszyte strachem

Nie wiem czy iść jutro do weta i zrobić badania krwi. Chciałam z tym poczekać do stycznia a i zimno jest teraz. Nie chcę taszczyć jej do weta tylko dlatego, że mi się coś zdaje... :/ Cała się trzęsę, bo znowu wypełzł na światło dzienne strach

edit. poszłam zobaczyć jeszcze raz ten nos - wg mnie za blady. Jutro do weta. Ale się trzęsę :///
edit.2. teraz znowu mi się zdaje, że normalny ma nos - zjadła mokre jedzonko, podrapała w dywan i sobie chodzi. Nie jest w żadnym razie ospała.
Może mi się wydaje... nosek jest też zimny i wilgotny - taki normalny. Ryczeć mi się chcę, znowu cały strach wypełzł. Nawet dziś kazałam kupić Kitusi ten patyk z piórkami na końcu, bo ona jest trochę zaniedbana w zabawie, a zauwazyłam, że lubi się bawić patykiem z wędki, to może bedzie chciała takimi piórkami na końcu. Teraz uprawia jogę przy myciu.
Edit. rano. Alarm odwołany. Żadnych oznak chorobowych nie zauważyłam, a wręcz przeciwnie oznaki zdrowia. Nosek jest zaróżowiony, a Kitusia nawet teraz chciała biegać z Tosią, ale Tosia była w szoku i nie bardzo im to wyszło. Chyba mi się wszystko zdawało, a m. wczoraj powiedział, że nos Kitusi wygląda jak zawsze. I pytał skąd bym wiedziała, że Tosia jest chora jak ma cały czarny nos.