Uff, nareszcie weekend, chociaż - co tu kryć - spieprzyłam go sobie troszki
Poszlismy wczoraj do miasta po świąteczną loterię. No bo tak w kolekturze kupić to głupio. Poszliśmy do baru, w którym dość często w weekendy jemy śniadania.
Potem poszliśmy do drugiego baru. I do trzeciego. Ciepło było (względnie, kalesonki włożyłam a po godzince zaczęłam z sympatią myśleć o czapce, która została w domu), klimat niesamowity, ludzi tłum, w dodatku wczoraj było "oficjalne" rozpoczęcie okresu świątecznego i znów masa ludzi w strojach ludowych, zwłaszcza młodzież, która ma już wolne od szkoły. No fajno było.
Tylko dziś się z takim kacem obudziłam

aż się TŻ zdziwił. Ale to pewnie od tego wina, co to je w domu dopiłam, bo ono już poprzednim razem mi wywołało sensacje kacowe po dwóch kieliszkach. Więcej go nie kupię.
No ale loteria jest. Póki co, wychodzę na plus, bo tylko raz nie wygrałam absolutnie NIC, zwykle przynajmniej mi się zwraca za kupon. O loterii pisałam tu:
viewtopic.php?f=8&t=163117&start=600#p10858274Tylko, cholera, jak trafi w tym barze to mam nadzieję, że przynajmniej kucharz nie odejdzie z pracy, bo mają tam absoutnie najlepsze przekąski w mieście.
Ale, do rzeczy: na życzenie Hańki (czekamy!!!) parę fotek z miasta, bo ładnie jest. Jeszcze dorobię, bo jakieś jelonki, bałwanki, pierdółki stoją na każdym rogu

A szybko robiłam, bo TŻ chciał szybko do domu wracać.
Choineczka i Pałac Nawarry - siedziba rządu prowincji, i "kiosk" na Placu Zamkowym, na którym nie ma zamku.

Najbardziej barowa ulica - tłum był taki, że się trudno było przedrzeć

Sprzedawcy kasztanów - w Hiszpanii święta pachną pieczonymi kasztanami

Kasztany służą też do tego, żeby się rozgrzać, chociaż uparcie twierdzę, że pod tym względem, do grzanego wina im daleeeeekooooo.

Wystawa w sklepie z produktami regionalnymi - jest piękna zawsze, ale stwór świąteczny wyjątkowo mi się podoba


I Urząd Miasta: Jeszcze go pofocę, bo wczoraj była przed nim scena po tym rozpoczęciu świąt (szkoda, że TŻ późno z pracy wrócil i nie zdążyliśmy)
