O, ja swoje koty pokazuje zawsze chetnie, czy kto chce, czy nie

Wiec potraktuje Twa wypowiedz jako zaproszenie

Nawet jesli bylo retoryczne
Sabina Czarna, czy Pierwsza kocica.
Pierwszy kot w moim zyciu, ksiezniczka, niestety jak sie okazalo jedynaczka, ktora uwazala sie za czlowieka i nie miala pojecia, co te koty od niej chca...
Odeszla na chore nerki majac okolo 13 lat. Adoptowana w maju 2001 roku z azylu w Konstancinie.
http://imageshack.us/a/img517/7034/img3392z.jpgSabina Biala - trzykolorowa, adoptowana przez forum od Sabiny i Ofelii w lutym 2002 r
Obecnie ma okolo 12 lat, wlasnie mi przeszkadza pisac, mruczy jak traktor. Bardzo byla walczaca na poczatku i duzo sie bala, ale po dwoch latach zapomniala, ze ludzie moga byc zli

Pimpus (Guzik) - kot zgarniety z pobocza z przemnarznietym tylkiem w styczniu 2003. Mial byc naszym trzecim kotem, ale byl nosicielem bialaczki, Czarnej nie mozna bylo zaszczepic, byla alergiczka, ciagle dolegaly jej a to nerki a to watroba... Szukalismy mu domu, bardzo bylo nam ciezko. W koncu wziela go tesciowa

Mial dwie opiekunki i wlasna suke

Niestety po 2 latach zmarl po 2 tygodniach choroby. Szpik przestal produkowal czerwone krwinki, transfuzja pomogla tylko na dwa dni

Byl smokingowcem z kusmytkiem ogona (trzeba mu bylo amputowac po tych odmrozeniach).
Sabina Szara - uratowana spod schodow od apteki przez Happy i Aguś z forum. Nie miala farta w szukaniu domu, malo kontaktowa byla dla ludzi i rezygnowali. Na szczescie, kiedy trafila do mnie (listopad 2004) od razu poczula sie jak u siebie. Tyle, ze na upominanie sie o przytulaki czekalam jakies... 5 lat. Teraz dopomina sie regularnie i spi na mnie na wierzchu tez

Szara - z powodu czapki i ogona. Ma okolo 10 lat. Ma schizy. Potrafi sie przerazic krzesla, ktore stoi w tym samym miejscu od lat i chwile wczesniej wcale nie bylo straszne.
Leoś - adoptowany w listopadzie 2010 od ryśki z Pod Jednym Dachem. Uratowany z jakiejs ruiny w Pszczynie. Niestety okazal sie bialaczkowy. Najslodszy kot, z jakim miala do czynienia. Bardzo przytulasty, kochany, rozmruczany, bardzo potrzebujacy kontaktu. Wieczny dzidzius.
Niestety we wrzesniu 2012 przegralismy walke z chloniakiem, ktora toczylismy od lipca.

To zdjecie dokladnie pokazuje stosunkie miedzykocie, ktore panowaly jak byla trojka


Po smierci Leosia zostawilam dziewczyny same. Odchorowaly jego pojawienie sie, odchorowaly jego odejscie... Jesli nie bede pod sciana, nie zafunduje im znow takich problemow.