Właśnie wróciłam z basenu

. Całe szczęście Piastowska jest jeszcze przejezdna, bo maiłam obawy
Tak, wczoraj późnym wieczorem, jak tylko zaczęły się sensacje gastryczne u Gaguni, skonsultowałam to z zaprzyjaźnioną wetką (nie naszą) przez telefon i cały czas byłam z nią na gorącej linii, bo sama od zmysłów odchodziłam

.
A dziś od rana jeździłam za lekami, które jej przepisała. Co jej daję, napiszę Ci na priv, bo bez sensu jest to obwieszczać całemu światu

.
Teraz maleńka czuje się już chyba lepiej. Mam nadzieję, że najgorsze mamy za sobą. Najpierw ok. 14 zjadła troszkę gotowanego indyka, później ok. 17 przygotowałam jej rybkę i zjadła już 1/4 fileta. Pochrupała też sobie Orijena. Widać, że wraca jej apetyt

.
Kupki ani wymiotów dziś nie było. Ale skąd miałyby być, skoro żołądeczek ma maksymalnie wyczyszczony

.