Na początku ostrzegam, że będzie długo. Ale do tego już Was chyba przyzwyczaiłam - zawsze się strasznie rozpisuję
Przepraszam, że nie pisałam wcześniej, ale wczoraj nie dałam rady (musiałam wieczorem popracować) a dziś trzeba było się wreszcie w pracy pojawić
Dr Buczek jest bardzo zadowolona z oka. Powiedziała, że goi się pięknie, i że w oku nie widać żadnych objawów FIPa. Poza tym potwierdziła to, co mówiła dr Uznańska i na co ja mocno liczyłam - przy FIPie oko by się w ogóle nie leczyło, stałoby w miejscu. Trochę mnie ten niedzielny wylew podłamał, ale na szczęście głęboko w oku nic się nie dzieje. Co ciekawe - dziś również "na powierzchni" nic specjalnego nie widać. Ten brunatny kolor, utrzymujący się od niedzieli do dzisiejszego poranka po prostu zniknął

No, może został jakiś cień tego, ale wyraźnie widać tylko tę małą plamkę, która została po tym pierwszym wylewie.
Ciśnienie pięknie nam spadło - wczoraj było 14 mm Hg (na początku było przeszło 40!). Zmiana ogromna. Powoli odchodzimy od Cosoptu (będziemy dawać co drugi dzień i obserwować) i zamiast Tobrosoptu i Difadolu wchodzimy jednak z kroplami ze sterydem. Co ciekawe, najnowsze doniesienia okulistyczne mówią, że okulistyczne leki niesteroidowe znacznie bardziej podnoszą ciśnienie w oku niż steroidowe. Dr Buczek śmiała się, że idziemy zgodnie z nowymi trendami

Poza tym trzeba mocniej zaatakować ten stan zapalny naczyniówki. Co prawda sterydy do kocich oczu powinny być podawane ostrożnie ze względu na wszechobecność herpesa, ale w tym wypadku więcej możemy wygrać. Na wszelki wypadek będziemy dawać Braunol - żeby zahamować ewentualne namnażanie wirusa.
Co do przeciekania oka - dr Buczek nie widzi nic dziwnego w tym oku. Mówi, że takie coś się zdarza, że więcej kropli jest odprowadzanych, ale nie wydaje jej się, żeby mogły być odpowiedzialne za to wszystko, co było (i nadal jeszcze jest) Nocce. Natomiast biegunka po tym jest bardzo prawdopodobna.
A dzisiaj byłyśmy na badaniu krwi - wyniki są lepsze, erytrocyty, hemoglobina i hematokryt poszły do góry i są troszkę poniżej dolnej granicy. Ale tylko troszkę. Gorzej, że jest słaba odbudowa - bardzo mało jest retikulocytów. Białko spadło do 90, albuminy niestety też spadły, ale są w normie. Bilirubina ok. Siuśki w porządku - nie ma się do czego przyczepić. Utrzymujemy leczenie, troszkę zmniejszamy dawkę sterydu. Być może będziemy Nocię wspomagać kwasem foliowym, ale pani doktor najpierw chce dokładnie sprawdzić jego możliwy wpływ na wątrobę.
Co do przyczyn anemii - nasza wetka mówi, że krople do oczu nie mogły jej spowodować. Zapytałam ją o inną możliwość - że pierwotna przyczyna anemii jest inna, a te krople tylko ją utrzymywały na jakimś poziomie, nie pozwalając na odbudowę. Tu już nie zaprzeczyła definitywnie, że nie jest to możliwe. Zobaczymy - krople są odstawione, efekty powinno być widać za jakiś czas.
Przy okazji opisywania zachowań Nocki wspomniałam, że ona tak bardzo ostrożnie chodzi nóżkami. Przednie łapki stawia normalnie, ale tylne nie bardzo. Myślałam, że to z osłabienia (znam ten stan pochorobowy, jak nogi tak mdląco bolą i człowiek chodzi jak połamany).
Pani doktor postanowiła to jednak sprawdzić, wyjęła Nocię z transporterka, kazała mi go postawić na podłodze, zaniosła Nocię w róg gabinetu i puściła do transporterka.
Okazało się, że Nocka utyka na jedną z nóżek. Nogi, kręgosłup i okolice zostały obmacane i okazało się, że Nockę boli biodro. Nóżka jest oszczędzana (ma trochę mniej mięśni). Dlatego ona tak niestabilnie chodzi. I dlatego tak mało chodzi.
Mam teorię taką, że to się stało razem z okiem - może Nocia skądś spadła i uderzyła jedną stroną, uszkadzając sobie oko i tłukąc nogę. Może miała jeszcze jakieś obite miejsca - trudno powiedzieć, bo ona mało się ruszała od czasu tego oka. Myśleliśmy, że to od bólu głowy - ta jaskra była potężna. A możliwe, że nałożyło się na to kilka rzeczy. Potem przyszły problemy z wątrobą, anemią itp. i Nocka w ogóle prawie się nie przemieszczała, a jak się lekko zataczała, to uznawaliśmy, że to osłabienie. Dopiero teraz, jak nabrała trochę sił i zaczęła w miarę normalnie chodzić, zaczęło być widać, że coś jest nie tak z nóżką.
Na razie jednak nie robimy prześwietlenia, bo raz - z nogą nie jest tak źle, trochę boli, ale nie bardzo, dwa - prześwietlenie nie jest do końca neutralne dla organizmu, zwłaszcza wycieńczonego, trzy - żeby zrobić porządne, dobre zdjęcia trzeba by ją spremedykować. A w jej stanie to nie jest wskazane. Robienie zdjęcia "szarpanego", bez możliwości odpowiedniego ułożenia nóg, żeby zobaczyć co i jak, jest bez sensu, bo nie da dobrego obrazu. Tylko się ją niepotrzebnie zestresuje i naświetli.
Złamania ani zwichnięcia tam nie ma, więc nie ma co szaleć. Jak opanujemy to, co jest teraz i nadal będzie utykać, to wtedy będziemy myśleć.
A poza tym jest nieźle - Nocka wygląda o niebo lepiej, zaokrągla się coraz ładniej, sierść jej błyszczy niesamowicie, a spojrzenie ma już swoje normalne - wyniosło-pobłażliwe
Dziękuję Wam za kciuki i proszę o jeszcze - na pewno są nam jeszcze bardzo potrzebne
jeeeny, przeszłam chyba samą siebie z ilością tekstu... może powinnam to rozbić na dwa posty pt. dr Buczek i dr Uznańska? albo na trzy - dr Buczek, dr Uznańska i życie domowe?