Witam sobotnio
Tak sobie popiszę coby z wprawy nie wyjść.Młode pojechali na mazury,a ja ze zwierzyńcem i dwoma " stonkami " czyli dzieciakami.Kłopotu z nimi nie mam ,bo to mądre chłopaki.Dostali rozpiskę-teraz grają na komputerze. Na spacerze z psiakiem już byłam i w sklepie ,by kupić ze dwie inne puszki dla Zosi.Ufffffff....... myślałam,że padnę - PIEKŁO NA ZIEMI .Ona chyba nie była przyzwyczajona do puszek,bo z tego co miałam nic nie chciała.A może była jeszcze zbyt zestresowana..Syropek nie przeszedł.Dziś spróbuję rozmoczyć immunodol i podać z mokrym.Bratanek jak wróci obiecał dać na Beta Glukan.Może jakoś dam radę go podzielić sztywnymi łapami

Zosia coraz częściej wychodzi z norki na pokój.Teraz sobie leży na środku i obserwuje papugę,Myśli jak się do Niej dobrać.

Patrzę teraz na Nią i serce mi krwawi ,jak można po roku oddać takie cudo.Malutka jest-wygląda na pół roku i ten nonio "Koalowy "
Będę kończyć.Trzeba wziąć się za robotę.Ze dwa prania czekają + ręczne.A ja mam takiego leeeeeeeeenia
