Tak do końca to nie wiem czy super bo jednak z czegoś te chwilowe paraliże lewostronne i omdlenia i niedowidzenie się bierze. Gdyby to był pojedynczy incydent - tak o tym mówi mój tata - to co innego, ale ostatnio to się nasiliło i w przeciągu paru ostatnich tygodni było cztery takie incydenty.
Tak w ogóle to ostatnio jakoś nie ciekawie chorobowe, jakieś dwa tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że tata szwagierka( dużo młodsza od moich rodziców) mająca dwóch synów, w wieku mojej Gos,i ma ciężką nie uleczalną, neurologiczną chorobę genetyczna. Odziedziczyła to po ojcu, do tej pory to trzymała w tajemnicy, jej synowie o tym nie wiedzieli. Chłopacy są w szoku, bo dziedziczność choroby to 50%. A co gorsze jeden z nich - mój chrześniak - w połowie grudnia spodziewa się dziecka.
Kończymy temat chorób.
Piszemy o zdrowych, rozrabiających, pogodnych koteczkach.
Właśnie jeden taki się obudził i chodzi po biurku, zerka na monitor.
A przypalone wibrysy już ładnie wyglądają tylko jeszcze z dwa - trzy są poskręcane. Zdjęcie prześwietlone, ale co tam
Aha, Pysia po szaleństwach popołudniowo- wieczornych śpi.