Dziękuję wam wszystkim za słowa pociechy.
Płaczę za Fortunką codzienie.
I tak jak Mahob napisała, coś się we mnie też zmieniło i tak samo już nie będzie.
Jest mi też ciężko z innych powodów, ale teraz muszę o czym innym.
Mniej więcej 2 miesiące temu zachorowała również Dzikuska. Chudła.
Badania krwi wykazały wysoki poziom kreatyniny (5,8). Reszta morfologii i biochemii była w normie.
Zrobiliśmy dodatkowo USG brzucha. Okazało się, że jedna nerka jest o połowę mniejsza od drugiej, ale nie wiem, czy to od teraz, czy tak było zawsze.
Ciśnienie w nerkach prawidłowe. Przez dwa tygodnie chodziłam z nią na kroplówki, dostawała dodatkowo leki. Kroplówki dostawała powolutku, bo po pierwszym podaniu bardzo źle zareagowała. Do jedzenia wprowadziłam mokrego Renala, chrupki zostały bez zmian.
Po tych 2 tygodniach kreatynina spadła do normy.
Leczenie właściwie zakończone, kreatynina w normie, wszystko w normie. OK.
W tym czasie skupiłam się bardziej na Fortunce i jej potrzebach, bo wydawało się, że z Dzikuską jest dobrze.
Ale nie było.
Ponieważ miałam wrażenie, że je coraz mniej i dalej chudnie jej sierść przestała być puszysta, poszłam znowu zbadać jej krew, a kreatynina znów skoczyła do góry, do 6. Miała kroplówkę w czwartek, piątek i dzisiaj w sobotę.
I dziś wydarzyło się coś bardzo niepokojącego.
Kiedy wróciłam z nią do domu tylne łapy się jej rozjeżdżały, a brodę jakby przyciskała do piersi, jak kot któremu się zbiera na wymioty. Miała duże oczy i jakby nieprzytomne. Zachowywała się tak, jakby była po narkozie. Traciła równowagę. Natychmiast wróciłam do weta, jej objawy wywołały zdumienie, bo nic, co jej zaaplikowano nie mogło tego spowodować. Sprawdzony został cukier - był w normie. Dostała rozkurczowo nospę. Mniej więcej po godzinie obserwacji, kiedy jej zachowanie wróciło do normy, wróciliśmy do domu.
I kiedy znowu wyszła z torby okazało się, że wszystkie te objawy wróciły.
Zadzwoniłam do weta, jakoś wspólnie doszliśmy do wniosku, że to może stres, bo ona bardzo źle znosi te wszystkie zabiegi, zamknięcie w czasie transportu i jeszcze dodatkowo się zsikała pod siebie w czasie obu jazd, miałam obserwować w domu i zdawać relacje o jej dalszym zachowaniu.
Wydawała się uspokajać, znów mniej więcej po godzinie wydawała się prawie OK, wracała do normy. Powiedziała, że chce jeść, nakarmiłam mokrym Renalem, zjadła niezbyt dużo. I wydało mi się, że jakiś czas po jedzeniu znowu miała jakby zawroty głowy, ale poszła spać i kiedy wstała była zupełnie normalna.
Dwie godziny temu karmiłam wszystkie puszkową Animondą. Jakieś pół godziny po jedzeniu Dzikusce wróciły wszystkie objawy: cofnięta głowa, brak równowagi, taki nieprzytomny wzrok. Minęło następne pół godziny i jakby znowu wszystko dobrze.
Czy ktoś ma jakiś pomysł, O CO TU MOŻE CHODZIĆ?
Dzikuska tylko w ciągu tych ostatnich 2 miesięcy straciła 0,6 kg. Teraz waży tylko 3

Dlaczego kreatynina znów tak gwałtownie skoczyła do góry? Mocznik jest w normie.
Nie wiem, co mam robić.
Chyba już nie ufam żadnym wetom.
Nie chcę, żeby mi umarł następny kot...
Edit: sprawdzilam jeszcze raz wyniki od początku i to nie kreatynina, a mocznik był okrutnie przekroczony: 207 dla normy 25-70, kreatynina 4,2 dla normy 1-2. Tak było 8 kwietnia.
30 kwietnia mocznik 44 (25-70), kreatynina 2,4 (1-2).
Badaliśmy też AST,ALT, cholesterol, T4, fT4 i cała morfologia w normie.
9 czerwiec: kreatynina 6, mocznik 137 (czyli wcale nie w normie, jak wcześniej pisałam)