

Wczoraj wlazł do legowiska Czitki pod stołem przy kaloryferze i tam siedział ze znakiem zapytania w oczach. Wiało na dworze, zimno w piwnicy, nie wywalę przecież z ciepłego posłanka. Ale grzecznie sam wyszedł i stoczył się piętro niżej do Mamy. Ufff...
Jeszcze gorzej, bo dziewczyny go tolerują, a Czitka nawet lubi

On się zaprzyjaźni z innymi kotami u kogoś na bank.
Słońce wyszło, ale wieje.
A teraz z innej beczki, tym razem psiej. Wczoraj rodzinnie. U rodziny sunia Masza, młoda, fajna, terierek. Trzy miesiące temu sterylizowana. Wszystko poszło gładko, ale po zabiegu do drugiego dnia nie piła, nic a nic. Rodzina w popłochu na kroplówkę. Masza wchodzi do gabinetu, przygotowywanie kroplówki, ale na podłodze miska z wodą, taka gabinetowa. Rzuciła się i wypiła do dna


Alleluja!