Amelka odkrywa świat.
Po pierwsze maleństwo zasmakowało w czymś boskiem,cudownym i dotąd nieznanym.Amka dostała puszeczkę kociego tuńczyka.
To był przeżycie!Kotek usiadł przed miseczką zanurzył jęzorek...i zmartwiał!
Jeeee....!Jaka RYPA!!!!!Bendziem jom jeść!Amelka je zupełnie inaczej niż boska Fio.Je jak mała, wygłodzona lokomotywka.Parska, pluje, syczy...wydaje wszelkie czarowne odgłosiki jakie młoda biała perska dama powinna wydawać przy spożywaniu "mokrego" Almo Nature.Boska Fio je jak arystokratka- siedzi z wdziękiem, je bezdźwięcznie i NIGDY nie ma brudnego pysia.
Amelka hałasuje,tupie łapkami wokół talerzyka(z podniecenia!) i ma większość posiłku na futerku pyszczka i szyi.Czego nie zje to wyrzuci z miseczki na parapet ,gdzie mieści się amelkowa stołówka.
(to zabezpieczenie antymelońskie, Mel zje WSZYSTKO i ZAWSZE jeśli tylko zdoła dotrzeć do jedzenia)
Tuńczyk byl jedzony ze trzy razy hałasliwiej, niż zwykle i z zachwytem na pysiu.Miałam niemal wyrzuty sumienia,że kupiłam tę puszkę DOPIERO TERAZ.Wyjedzony wraz z dokładką do czystej miseczki.Wylizany z parapetu.Z szyby okiennej.Ze ściany...
Na końcu było mlaśnięcie.I spojrzenie z pytaniem w oczach:
Bendzie jeszcze rypa???Lubiem tem rypem!!!Wytłumaczyłam małemu łakomczusiowi,że "rypy" nie dostanie bo pęknie.
Koteńka pobiegła za mną,kiedy wychodziłam z kuchni.
Miauuuu..!!
Oburzone i głęboko zranione "miau".Jak to??Co ta obsługa sobie myśli???Kot chce
rypy,tej pysznej,cudownej!
Kilka rundek na trasie parapet -ja.Kot chce JESZCZE!Kotkins oczywiście się złamał.Kotkins dał na czubku łyżeczki tuńczyka.Tuńczyka pochlonęło małe białe.I zaraz znowu powiedziało to swoje oburzone "miauuu!!".Znowu dostało na czubku łyżeczki i znowu "miauu!".
Zjadła całą puszkę.Pustą wylizała.I - "MIAUU!!"
Z pół godziny potrwało,zanim Ameczka zrozumiała,że koniec.Nie ma.Zjedzone.
Obmacałam ją-brzuś wypełniony jak piłeczka, kotek najedzony po czubki uszek.
I ten wypełniony kotek usiadł przy pustej miseczce i rozdarł japkę -"MIAUUUU!!!!!"
Kota głodzą!
Kot jest biedny!
Dać kotu TUŃCZYKA!!!!!
Z godzinę jojczyła nad miseczką.
Aż zrozumiała,że tuńczyk opuścił ją ...do jutrzejszego śniadania....
To było wczoraj.Dziś Amelia wskoczyła na mnie o 4.50 i miauknęła mi w samo ucho:
Miauuuu!!!Chcem rypem!!!Dawaj sniadanie!!!Akcję z miauczeniem powtarzała co 10 minut.Wstałam o 6.30 i DAŁAM.
Resztę puszeczki schowałam w lodówce.
Fiona nie zaszczyciła udziałem w śniadaniu o tak nieludzkiej (i niekociej!) porze.Ja po podaniu tuńczyka Amelii udałam się spać dalej -w końcu mamy niedzielę!
Po 5 minutach rozległo się z kuchni wściekłe "MIAUUU!!".Znaczy- koteńka już zjadła.Mało było!
Dawać Amelii tuńczyka!
Po kolejnych 5 minutach mała przygalopowała do łóżka i wskoczyła na mnie.
Wzięłąm na ręce i połozyłam obok siebie.Wymyziałam.
Zniosła jak młoda żona amory starego męża.Taką miała minę.
A potem poszła sprawdzić,czy w miseczce nie pojawił się aby tuńczyk.
(ma to ma po wujciu Melonie,Mel regularnie sprawdza ,czy jedzenie nie wlazło samo w miseczkę, przez co wstaje z "swoistego" łoża melońskiego co pół godziny i się nigdy wyspać nie może...)
I znowu przybiegła do mnie.
Jak to?Nie ma?DLACZEGO!?
Widzicie,żeby rozpaskudzić kota wystarczy pół roku.
Amelka kiedy przybyła do Kotkinsów spała na panelach w przedpokoju, jadła bez grymaszenia WSZYSTKO i uciekała ,kiedy ktoś chciał ją wziąść na kolana.
Dziś ma swoje ulubione dania,śpi na Małżu w naszym łóżku albo włazi na jego kolana i wali go łapką z poleceniem "
kofaj mje".Małż "
kofa" ile wlezie,co wiąże się z koniecznoscią obslugiwania jego i tego,co ma na kolanch:
-Kochanie, zrób mi kawkę...zrobiłbym sobie ale MAM KOTA NA KOLANACH!
Wszak wszyscy wiedzą,że posiadanie kota na kolanch usprawiedliwia niemożność zrobienia sobie kawy...kto by brutalnie zrzucił KOTA ,któremu właśnie jest dobrze,bo i kolana ciepłe i za uszkiem myziają...
Kot ma swój rozum.
Ostanio Duża prowokacyjnie zapytała swego Małża "a jak Amka będzie dalej posikiwała to ją WYDAMY?(!)",usłyszała oburzone :"WYDAMY!? NASZEGO KOTA?!?!"
Kot jest NASZ bo śpi na Małżu.Kot nie jest głupi.Kot sobie potrafi załawić.
Kot wie,że kota kochają.
Tuńczyka dadzą.
Siczki sprzątną.
Kot to ma ZYCIE!!!!
