Niania (') Krzywy (') Thaja (') Joś już w domu:)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 28, 2011 13:32 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

A nie myśleliście,żeby mając Thajkę jako rezydentkę , nadal tymczasować inne biedy?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

edii

 
Posty: 2590
Od: Pon paź 04, 2010 18:05

Post » Pt paź 28, 2011 15:10 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

a za co Ty nas przepraszasz Tellmo?????????????? 8O

Thaja jest na pewno przeszczęśliwa, Wasza Rodzina także - i o to przecież na tym forum chodzi! :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

a przyszły/niedoszły domek Thajuni na pewno inną kocią biedę przygarnie, jeśli jest taki wspaniały, jak pisałaś!!!!!! :ok: :ok: :ok: :ok:

ja tam się cieszę - jakniewiemco!!! :piwa: :piwa: :dance: :dance2: :dance: :dance2:

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Pt paź 28, 2011 15:18 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Ja mam w domu cztery Thaje:)
Podziwiam, że to pierwszy tymczasek, którego zostawiacie.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Pt paź 28, 2011 15:55 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Korciaczki pisze:
Zastanawia nas jednak reakcja Krzywego, dla którego Taja jest bardzo ważna i z którą bardzo chętnie spędza czas. Po wyjeździe będzie znów sam będzie przesiadywał na stole w kuchni...


a jaki Krzywy będzie szczęśliwy :)

AntoninaBandzioras

 
Posty: 350
Od: Wto wrz 27, 2011 8:49
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie

Post » Pt paź 28, 2011 16:00 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Czy wszyscy zachwycający się decyzją tellmy zastanowili się, co właściwie zaszło? Czy pomyśleli choć przez chwilę jak się poczuł przyszły, "zaklepany" już dom Thajki?
Ulegając szantażowi najmłodszej córki tellma wyświadczyła niedźwiedzią przysługę całemu swojemu DT, w tym przede wszystkim Korciaczkom, gdyż naderwała zaufanie do nich, pokazując że ogłoszenia to mogą sobie wstawiać gdzie chcą, ale i tak o tym, czy kot będzie do adopcji decyduje mama (lub najmłodsza córka).
Uważam takie zachowanie za nieodpowiedzialne, jeśli chce się być DT. Thaja to nie jest pierwszy kot wydawany do adopcji, było ich już chyba 24, a więc trudno tu mówić o amatorszczyźnie.
Uważam też, że już w przypadku pierwszych wątpliwości trzeba było uczciwie postawić sprawę, zawiesić do odwołania, a nie mamić obietnicami przyszły dom i ludzi, którzy emocjonalnie zaangażowali się w adopcję Thajki. Na MruMru, gdzie Thaja znalazła dom u jednej z użytkowniczek, utrzymywano cały czas wątek Thai jako aktualny i bezproblemowy. http://mrumru.eu/viewtopic.php?t=2459&start=0
I o to także mam pretensję do tellmy i jej córek.
Ostatnio edytowano Pt paź 28, 2011 17:09 przez Majorka, łącznie edytowano 1 raz
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 28, 2011 16:15 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Ja Majorko doskonale rozumiem, co czuje i czuła tak Tellma, jak i jej córki. I dlatego Tellma absolutnie nie ma mnie za co przepraszać!

Może ja także w świetle Twoich słów rzeczywiście nie powinnam być DT. Bo ja np. mam wątpliwości od początku do końca tymczasowania - bo moja rodzina zakochuję się w każdym naszym "chwilowym" kocie i moment rozstania się z nim jest dla nas niesamowicie bolesny. Ale tak jak ja - stara baba - mogę sobie kawałek serca odedrzeć razem z kotem, a moim dorosłym prawie już córkom także mimo szlochów wytłumaczyć, tak 10-latce chyba także nie dałabym rady.

Są koty szczególne, wyjątkowo zapadające w serce - i jestem w stanie to sobie doskonale niestety wyobrazić.

joluka

 
Posty: 4844
Od: Nie gru 30, 2007 16:51
Lokalizacja: Warszawa Wawer

Post » Pt paź 28, 2011 16:23 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

joluka, chyba mnie nie zrozumiałaś. Decyzja jest tellmy i trudno z nią polemizować. Pretensję mam o to, że niepotrzebnie wszystkich utrzymywała w przekonaniu, że wszystko jest OK po tym, jak zdała sobie sprawę że łatwo nie będzie.
Tak przy okazji - ja oddałam tylko jednego tymczasa, bo wiem że na DT się nie nadaję.
I to wszystko co miałam do powiedzenia na ten temat.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 28, 2011 18:45 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

skad ja od poczatku watka Thajki wiedzialam ze Ona zostanie u Was na stałe? :mrgreen:

Maykaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 1739
Od: Śro wrz 09, 2009 19:45
Lokalizacja: Grochów

Post » Pt paź 28, 2011 19:13 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Widac bylo z relacji Tellmy i Korciaczek, ze Taja jest im szczegolnie bliska, blizsza niz inne tymczasy, i choc rozum podpowiada jedno, to serca nie da sie oszukac!
Moze faktycznie nie powinno sie tak ulegac dziecku, ale z drugiej strony to dziecko ma tez uczucia, zwlaszcza skoro do tej pory zaden kot nie zawladnal tak jej sercem jak ta mala pieknotka! Jesli zlekcewazy sie uczucia tego dziecka i postawi za wszelka cene na swoim to wowczas dziecko odbierze informacje: nie obchodza mnie twoje uczucia, twoje zdanie, ty mnie nie obchodzisz, jestes nikim, ja tu rzadze i bedzie tak, jak ja mowie! To by bylo ok, wedlug Ciebie? Znam Korciaczki i Telme osobiscie, wiem, jak bardzo sa wrazliwymi osobami, jak bardzo sie przywiazuja do swoich tymczasow. Tak wiec rozumiem ich decyzje, rozumiem tez zawiedzione uczucia Korciaczek. To jest trudna sprawa, trudna decyzja, moze nawet ani decyzja o oddaniu do adopcji ani o pozostawieniu kotki nie jest najlepszym rozwiazaniem sytuacji, ale to ich decyzja!
Co na to niedoszly domek Thai? Mam nadzieje, ze zrozumie i wybaczy, choc owszem-ma prawo czuc sie zawiedziony. Ale pozwolmy, by obie strony wyjasnily sobie to same, bo tak naprawde to dotyczy ich przede wszystkim! Tak wiec choc ktos ma prawo myslec inaczej, nie zgadzac sie z ta decyzja-uszanujcie to i nie robcie wyrzutow pt: "a czy ktos pomyslal co czuje niedoszly domek". To sprawa glownie miedzy DT a niedoszlym DS i to wylacznie miedzy soba obie strony powinny sobie to wyjasnic.
Tymczasowanie niestety wiaze sie z tym, ze w najbardziej niespodziewanym momencie jakies zwierze zbyt mocno zawladnie naszym sercem i moze nawet w ostatniej chwili zdamy sobie sprawe, ze jednak rozum przegral z sercem i tymczas zostaje rezydentem.

Z jednej strony sie ciesze, ze Thaja zostaje, ale z drugiej strony-gdybym to ja miala byc tym niedoszlym DS-moze poczulabym sie troche zawiedziona. Mam jednak nadzieje, ze uda sie stronom wszystko lagodnie wyjasnic. Podziwiam Korciaczki i Telme, bo z jednej strony tak wrazliwe osoby a z drugiej-potrafia podejsc rozsadnie do tymczasowania. Dzieki nim wiele kocich bied znalazlo swoje miejsce na ziemi, swoje domy. Przeciez tyle kotow juz sie przewinelo przez ich dom... Ja niestety nie nadawalabym sie na DT-znajac siebie-kazdy tymczas bardzo szybko stal by sie rezydentem, mam za slaba psychike na to.


edii pisze:A nie myśleliście,żeby mając Thajkę jako rezydentkę , nadal tymczasować inne biedy?


byloby super, gdyby to bylo mozliwe :) Ale nie naciskajmy :)

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Sob paź 29, 2011 9:36 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Tellmo no cóż, wypada tylko napisać - wyjątkowy kot dla wyjątkowych ludzi :lol:- czyli dla Was
Ja nie planowałam 4 rezydentów ale jak miałam oddać Tofika, którego znalazłam w zimny, październikowy poranek na działkowej alejce, tygodniowe maleństwo z suchym jeszcze pępuszkiem, który od pierwszego dnie pokochał mnie całym swoim kocim serduszkiem, i tak jest do dzisiaj TŻ mówi na niego maminsynek bo żyć beze mnie nie może - gdzie ja tam on. Albo ostatni Lakuś straculec, który tylko mnie zaufał przed resztą rodziny zwiewał za łóżko i tylko do mnie wychodził, kiedy go znalazłam był umierający, wet nie dawał mu wielkich szans ale obiecałam mu, że jak wyzdrowieje nie oddam go nikomu, i on dla mnie to zrobił - więc ja nie mogłam go oddać do choćby najlepszego domu na świecie.
Przytulam mocno, i życzę Wam najpiękniejszych wspólnych chwil.
Ostatnio edytowano Sob paź 29, 2011 14:33 przez ewan, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 29, 2011 9:58 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Nie uważam, że byliśmy nieodpowiedzialnym DT. Przyznaję, że jest/było to dla mnie zawsze trudne emocjonalnie, bo dziewczyny, Korciaczki, lepiej jakoś znosiły ten stres towarzyszący adopcji, podchodziły bardziej chłodno do sprawy. Równiez w przypadku Thai od początku do końca były nastawione na jej oddanie. One jakby "wyłączyly" emocje, mają nadrzędny cel. Jeżdżą do schroniska i chcą poprzez tymczasowanie, choćby po jednym, pomóc. To jest ich świat. I ja do tej pory zawsze je w tym wspierałam, choć, przyznam, że oddawanie tymczasów nie było dla mnie łatwe. Spotkałam się już z opinią od kilku osób, w tym znajomych, że ja się do tego nie nadaję, że powinnam sobie dać z tym spokój, bo za bardzo to przeżywam. Że jestem za wrazliwa na tego typu działalność. Tylko, że, jak tak się rozglądam, to Ci mniej "wrażliwi " jakoś nie bardzo chcą tymczasować, bądź w ogóle dla nich ten temat nie istnieje (nie mówię tu o sytuacji, w której ktoś po prostu nie może tymczasować). I kiedy tak popatrzę wstecz, to do tej pory własciwie radziliśmy sobie nieźle (bardzo źle zniosłam adopcję Josia i Broszki, to fakt, ale do domu oddałam, zgodnie z umową).
Thaja jest pierwszym takim przypadkiem, gdzie tę umowę złamałam. Do konca jednak, czyli do czwartku byłma nastawiona, że Thaję zawiozę. Wcześniej, od dobrych kilku dni sygnalizowałam Luizie, że Thaja jedzie. Rzucałam takie hasła, żeby córka się oswajała, żeby do niej dotarło. Tłumaczyłam, że to nie jest nasz kot. Tłumaczyłam ideę tymczasowania. I wydawało się, że rozumie. Od środy jednak zaczął się poważny problem, córka zaczęła popłakiwać. Jak już pisałam, to nie jest rozpieszczony, rozkapryszony"bachor". Postanowiłam zadzwonić do domku i porozmawiać, wyjaśnić sytuację. I domek, choć na pewno bylo mu bardzo przykro, zrozumiał, podszedl do tego w sposób dojrzały. Tak przynajmniej to odebrałam. Umówilyśmy się, że zrobimy w domu naradę rodzinną, że jeszcze będę rozmawiać z córką i ją przekonywać. I próbowałam. Jeszcze w piątek, zanim napisałam ten wcześniejszy post. Gdybym uważała, że to tylko kaprys, ale wydaje mi się, że to jednak coś powazniejszego w tym przypadku. Thaja po prostu za długo była u nas, tak się jakoś od początku nie skladało. Może tak miało być.
I z tego co wiem, to domek nam wybaczył i zrozumiał. Z tego, co wiem, szuka już innego kotka do adopcji. I powiem, że wolę, żeby pół forum uznało mnie za osobę nieodpowiedzialną, mimo wszystko, mimo moich wyjasnień (jak najbardziej rozumiem rozczarowanie moją postawą), niż miałabym złamać psychikę mojego dziecka (Kociaro82 dobrze to ujęłaś), czy zadać mu cierpienie. Osoba dorosła , uważam, lepiej sobie poradzi z taką sytuacją. Bo tymczasowanie to jest "praca na organizmach żywych". Nie zawsze na wszystko mamy wpływ.
Jesli chodzi o Korciaczki, niestety nie są samodzielne w podejmowaniu decyzji, gł. z racji młodego wieku, aczkolwiek zawsze, zawsze liczyłam się z ich zdaniem. Wspólnie ustalałyśmy pewne sprawy, szczegóły. Nigdy nie podchodziłam do tego autorytatywnie. W przypadku Thai to ja podjęłam decyzję, bo dziewczyny są za młode, żeby zrozumieć do końca i wczuć się np. w sytuację i psychikę dziecka (siostry). One chciały Thaję oddać zgodnie z obietnicą.Ten przypadek był naprawdę wyjątkowy i jednorazowy, jak dotąd. Niczego nie planowałam, ani nikogo nie chciałam oszukać czy trzymać w niepewności. Powtórzę: do końca próbowałam rozmawiać i przekonac najmłodszą córkę. Nie chcielibyście być na moim miejscu.
Zresztą pozostawienie Thai niesie inne trudne konswekwencje - prawdopodobnie dziewzcyny nie będą mogly już robić tego, co jest dla nich takie ważne. I czuję się też z tego powodu winna.
Porozmawiam z mężem, może uda mi się go przekonać, żeby nie zabierać im tego, w co włożyły tyle już pracy i zaangażowania. Bo jak dla mnie: wielki szacun w ich stronę. I jak już, to proszę obwiniać mnie.
pozdr.
tellma
 

Post » Sob paź 29, 2011 14:24 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

jestem pewna, ze dziewczyny zrozumieja te sprawe, jak nie teraz, to kiedys, jak beda troche starsze. :) Teraz moga sie czuc zawiedzione.
To na pewno byla trudna decyzja, bo jakby nie patrzec-czyjes uczucia i tak i tak bylyby zawiedzione, jak nie Korciaczek to Luizy. Tu sie nie da zastosowac zasady "mniejsze zlo".

Ciesze sie, ze domek zrozumial i nie gniewa sie :) na pewno znajda swojego kotka w mig :)

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Sob paź 29, 2011 15:58 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

dziewczyny
czekam w schronisku
nawet sobie nie wyobrażajcie ,że Was nie zamęczę jak nie będziecie przychodzić
:kotek:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob paź 29, 2011 20:19 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Rozumiem Luizę i ją popieram. Będzie dobrze :ok: Wera, Misia- ułoży się, zobaczycie :ok:

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob paź 29, 2011 20:24 Re: Księżycowa Thaja (dt) - uśmiech na szczęście Z kotem:-)

Ja od początku czułam, że Tajka u Was zostanie :D

Tuka

 
Posty: 11748
Od: Pon cze 20, 2005 10:57

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 50 gości