Sierściuchy - Malawaszka za TM :(

Ulżyło mi. Jak przenalizowałam swoje zakupy, a kupuję głównie w sieci, to wiekszość paczek idzie GLSem...
:strach:

Mówiłam, że w niedzielę mnie Soda obudziła i przez, ja wie? 15 minut tuliła siędo dłoni, nadstawiała, mruczała - mogłam głaskać, ile wlezie?

Spsułaś kotka dokumentnie :mrgreen:

Coś Ty!
Ona jak króliczki duracela: sperdziela niezmordowanie z predkością światła

Przyszła, bo koło mnie leżał Jurek. A Jurek, jak wiadomo, to obiekt westchnień zarówno Kokodylka jak i Sody.

Facet ma wzięcie :mrgreen:

DonŻułan

Ostatnio była dokumentacja wypasu trzody na zewnątrz, dziś - bydło domowe :mrgreen:

Sodzian miał dziś cięte szpony. U weta - ja tam taka odważna (bez rękawic nie jestem). Dziewoja robi postępy, ale nie aż takie :wink:

Albo nie dosłyszałam, albo faktycznie nie syknęła, co jest sporym krokiem naprzód

.
KokoDylkowi pazurzęta opajtoliłam osobiście. Własnymi ręcami! O! :twisted:

No i hit sezonu, czyli Klunia.
Wymiękam przy niej...
Z uporem maniaka leje do posłania psa lub do transporterka, jeśli posłanko już zlane. Do kuwety też sięjej zdarza, a co: wczoraj np. spłoszyłam ją, kiedy przymierzała się do zlania łoża Sabowego, poszła do kuwety i wyprodukowała megagrudkę z dziurką.

Masakra z nią.
Wyniki moczu z 30 marca:
ciężar właściwy: 1,015 g/ml
pH: 8
leukocyty: 3+
białko: 1+
barwa: brown
azotyny, glukoza, ciała ketonowe, urobilinogen, krew - negatywny

osad:
nabłonki - płaskie pojedyncze w preparacie
leukocyty - 1-3 wpw
b.liczne kr trójfoforanów
białko-0,25g/l

To nie był mocz poranny.

Dzisiaj miała robione USG (jutro będę mieć zakwasy po trzymaniu tego szczurka :strach:

): w skrócie: pęcherz śliczny, elastyczny i w ogóle mniodzio. Klunia była tak miła, że utrzymała mocz. Żadnego osadu nie zauważono. Problem z lewą nerką: zwapnienie siakieś?

No. I to tyle...

Kurcze, to z nerką to co? Coś z tym trzeba robić?

Współczuję

To jest okropne, gdy się leczy i leczy i ciągle jest coś nie tak.

Oczywiście trzymamy kciuki i kocie kciuczki, żeby wreszcie Kluń się "naprawił" :ok:

Mam nadzieję, że z tą nerką nic specjalnego nie będzie :ok:

Płukać, płukać, płukać.

Dzisiaj jeszcze nie nalała (albo nie znalazłam).
Wczoraj 3 razy podkłady wymieniałam.

Wesołych Świąt!

Mru i Reszta

Spokojnych Świąt i oczywiście :ok:

Wczoraj widziałam kawałek Sody i kawałek Koko. Są śliczne, bo te 'kawałki' to były buźki, więc wiem.

Reszta stadka, z nieodmiennie wzruszającą mnie Sabcią, jak zawsze słodka. Zdaje się, ze Karol i ja podzielamy skłonności do ciasta cytrynowego...

Koty dziękują za hamak, a my za wyrozumiałość... :oops:

Sałatka to mi się teraz tak marzy, tak marzy...

Drzwi zawsze otwarte: następnym razem dorzucę Lola. Albo Zochę. Albo co tam będziecie chcieli :mrgreen:

Badanie moczu łapanego 2 maja pokazało, że nie ma w nim, w moczu - nie w badaniu - żadnych szczawianów ani ssss... tych... no... struwitów.
To się grzecznie pytam, czemu, qrfa, Kluń nadal leje??
To pytanie nie skierowane do nikogo.
Po prostu nie mam już cierpliwości :evil:

No nie mam! :evil:

Po południu, kiedy już cieszyłam się, ze nigdzie nie nalała - tak jeden dzień suchy, WYJĄTKOWO! - tadam: nasikała do kuwetki, w której suszył się żwirek służący do pobierania moczu.

JA JUŻ NIE MAM KONCEPCJI, CO JESZCZE MOGĘ ZROBIĆ!

No wiesz, kot nasikał do kuwetki ze żwirkiem - ło co sie Ciebie rozchodzi?

No faktycznie, :rudolf:

ze mnie.
Ale Kluń się poprawił: nalał do legowiska i do transportera.

Mówiłąm już, że cierpliwości mi nie starcza? :evil:

Sierściuchy - Malawaszka za TM :(

Kto przegląda forum