Patrolowanie terenu jest cholernie wyczerpujace
Chorego szpiegujesz?! Chwili odosobnienia nie ma

Moher rano lepiej - zjadl, o 6 wyszedl i lazil dlugo, wygladalo OK. Potem spal w najwieksze slonce, jak reszta. Kolo 5 zle sie poczul - jakby dostal kolki. Wisialam na telefonie z wetka, czy juz jechac, gdy nagle "ozdrowial"

i poszedl zwiedzac. Jak wrocil jadl pare razy Intestinala (w koncu z apetytem). Co dziwne, pierwszy raz rzuca sie na Lakcid i chlepcze z rozkosza. Dotychczas jemu musialam dawac strzykawa, a upajal sie tym Sybirek

. Ustalilam z wetka, ze jedziemy rano do Myslenic na kontrole i badania na wszelki wypadek - nie ma sensu wracać do upalnego Krakowa bez obrazu calosci i niepotrzebnie go wozic.
Cholera, to wygladalo z poczatku na zwykla za przeproszeniem, sraczke, jaka sie czasem zdarza

Bonus

. Dwa takie sa

.

Cos nagle zaczelo ujadac z oddali. Poniewaz dlugo to trwalo i coraz blizej, podeszlam do plotu. Dwa`male kundelki obszczekiwaly zza siatki swirki.
Tyle, ze sasiedzi nie przyjechali, a psy nie takie jak ich. Poczatkowo myslalam, ze maja nowe i pojechali na zakupy, a psy zostawili. Po 3 godzinach zwatpilam i poszlam obejsc ich teren. Klodka zalozona na brame, ale otwarta (wylamana? - nie wiem czy byla zamknieta wczesniej), nikogo dalej nie ma

. Dzialka wyglada w tym roku na zniedbana, widzialam tylko, ze ktos byl dwa razy na krotko. O swoje psy bardzo dbaja i nie wierze, ze to ich. Ktos wrzucil i pojechal na wakacje? Wlazlam w koncu juz po ciemku korzystajac z otwartej bramy i dalam psiakom wode i kocie chrupy - sa przyjazne do ludzi. Maja tam bude, jest cieplo, rano nakarmie. Co u diabla mam zrobic z dwoma kundelkami na nie swojej dzialce?!