dziewczyny wiecie co? Ja myślę, że Qua został bardzo źle zdiagnozowani i wszyscy się mylą, dlatego też jego choroby nie są rozpoznane do końca

On nie jest kotem! To jest jakiś gatunek złośliwej żaby! Na gwałt szukamy królewny, która go odmieni. Oszalejemy tzn. on jest szalony, a ja szaleję. Pomocy!
Czuję się wykończona jakbym odbyła jakieś ćwiczenia na poligonie. Są fochy, że ośmielam się bawić z dziewczynami psimi naszymi, fochy kończą często się pacaniem panienek po głowie

Wczoraj był foch gigant, oczywiście na mnie... bo kosmiczna żaba znalazła sobie cudne miejsce, czyli wpakowała się jakoś tak dziwnie w kołdrę nawet trudno mi to opisać. Mała Di zazdrośnica druga (mam w domu festiwal zazdrości) widząc to, udała, że wcale nie zauważyła, że tam ktoś w tej kołdrze leży i metodą posuwistego tarzania się (dupka do góry, przednie łapy na dole razem z mordą i jak buldożer do przodu pędzimy) pozbyła się konkurenta. Tuman zamiast ją olać poddał się i wyfochał na mnie. Ale to nic...
poza tym mamy polowania. Qua wypatruje muchę, a ja robię za wysięgnik. Nie powiem Wam co jest jak wysięgnik okazuje się za krótki. Pozostawiam to waszej wyobraźni, ale poziom moralny wysięgnika zdecydowanie spada do pozycji niemal minusowej. Jako fotel jestem najlepsza na świecie, a najfajniej jest jak jem śniadanie... na widok tego, że przychodzę do łóżka z jedzeniem (tak lubię takie 5 minut dla mnie, teraz 10 minut dla Grubego ;/) Kosmiczna żaba zaczyna mruczeć i wskakuje mi na kolana robiąc inwentaryzacje

Ja powoli zaczynam wątpić dla kogo robię te śniadania. Poza tym potrafię już odpowiedzieć na pytanie "Gdzie jest Qua?", "Qua jest u siebie w pokoju

".
Ciągle też próbuje (nie ja a kosmiczna żaba) coś pod kołdrą upolować.. ja już czasem wolę udawać, że tego nie widzę. Jednak szczyt osiągnął przed chwilą, kiedy o mało co nie dostałam zawału. Siedzę, czytam baśnie ukraińskie, wgłębiam się w świat duchów, kiedy nagle słyszę rozdzierające krzyki, jakby ktoś mordował coś co chciało zamordować coś. Zrywam się na nogi, adrenalina w moje żyły uderza w ilości gigantycznej, przerażonym spojrzeniem rozglądam czy zwierzęta postanowiły mi się wymordować. Patrzę i mam dość. Qua siedzi przed szafą i ryczy, że jest zamknięta i jak to tak! Do tego ze złości cały się napuszył i pacał łapą w dziurę przez którą się nie mogł zmieścić żeby wejść.
Koteczek....