Cieszymy się po cichutku i umiarkowanie
Boję się zapeszyć, strasznie się zabobonna ostatnio zrobiłam
Chyba dlatego, że już parę takich wzlotów i upadków w ciągu tych trzech tygodni było.
Dziś kolejny dzień bez kroplówki, sporo zjedzone.
Przed chwilą była kolejna transza, chrupki zjedzone z mniejszym entuzjazmem, no ale fakt, że pustego brzuszka to Balbinka nie ma.
Dostanie jeszcze ranigast przed snem i zobaczymy.
Pani Doktor obmacała rano Balbisiową główkę, mięśnie skroniowe ma faktycznie mniej wyczuwalne, ale od ostatniego macania tydzień temu nic się nie zmieniło na gorsze.
Co do nastrojów, to dziś obie dziewczyny mają mieszane - ale to chyba przez aurę trochę. Balbinka w ciągu dnia pospała trochę na swojej poduszce naparaptowej - dawno tam się nie położyła, więc odczytuję to (cichaczem ofkors) jako mały plus w bilansie dzisiejszego dnia.
W kwestii filmowej - zrobiłam dziś dwa ujęcia.
Już w trakcie kręcenia stwierdziłam, że jest (tfu tfu tfu) trochę lepiej, niż choćby np. dwa tygodnie temu, gdy miałyśmy pierwszą zwyżkę jedzeniową.
Powinnam jeszcze zrobić dokrętki z jedzeniem mokrego, ale przyznam, że trochę spękałam, nie chciałam dziś dokładać stresu i ewentualnego bólu.
Jutro spróbuję.
Filmów póki co nie wstawię, bo filmowałam pożyczonym sprzętem, do którego nie mam kabelka
i nawet nie wiem, czy ma to jakąkolwiek wartość poznawczą