Wróciliśmy. Pięć klamerek założonych na ranie i tydzień w domu
Nikt Brata nie ugryzł, z nikim się nie bił. To była pięknie zagojona zmasakrowana po walkach łapka i skóra mu pękła, taka kreska w poziomie, nie głęboka, świeża. Bratu zakłada się zszywaczkiem klamerki a on nic
Zdejmujemy w przyszłą sobotę. Dostał w nagrodę kurczaka i poszedł spać. Najtrudniej będzie utrzymać go w domu. No i taka sobota, ale jak widać trzeba być czujnym. Teraz chodzi o to, żeby nie miał ochoty sobie tych klamerek powyjmować, muszę go mieć na oku.