No, udało się trafić, nareszcie

Po prostu trzeba zrezygnowac z myslenia, że koty potrzebują miękkiego, przytulnego, miłego posłanka i zaakceptować, że wolą twardą wiklinę/ tekturę, z cienką poduszką, z możliwoscią obgryzania i ostrzenia pazurów - i jest super

Ale co do końca spiewów przy księżycu to niestety, tak łatwo nie może być

Dzisiaj w nocy Stella nam ostro dała popalić...widać, że nocą nadal nie może znaleźć sobie miejsca - domek to willa dzienna

Znowu chodziła po domu, szukała, skakała - pudełko również ustawione w szafie nie jest tym, czego jej trzeba, w ogóle całej tej szafy nie akceptuje w nowym miejscu. Tylko siedzenie na "dachu" jej pasuje, ale na chwilę, a nie na całonocne spanie. Nie spię od 3 rano dzięki Stelluni. Teraz już nie płacze tak żałosnie, ale miauczy nadal - tylko to nie jest ten cieniutki płaczliwy głosik, a raczej pytająca krótkie miauknięcia, zagubienie. Częsć nocy przespała na poduszce w łóżku, przytulona scisle do twarzy TŻa, a pozostałą częsć marudziła i narzekała.
Trudny charakter
