Ostatnio Gabrynia z moich powrotów cieszy się najbardziej. Ale ona od dawna ma zwyczaj czajenia się na półce w przedpokoju i patrzenia, kto przychodzi. Ciekawe, że w domu nie boi się nikogo, a zabrana do weta boi się bardzo-bardzo. Trzęsie się ze strachu i wtula we mnie.
Dzięki Korciaczkom byłam dziś u weta tylko z Gabi, Wera załatwi zastrzyk dla Szanty. Wczoraj były dwie sztuki, w poniedziałek znów dwójka, na szczęście, Kukułeczki - Podrzuteczki zmieszczą się w jednym worku. Chyba, że któreś jeszcze mi numer wywinie i kolejna wizyta będzie potrzebna.
Jednej Kukułeczce oczka łzawią, drugiej tak jakby troszeczkę. Stres przeprowadzkowy? Bo po złapaniu miały ładne oczy.
Yoshi w normie. Ufff.
Właściwie, to mam dosyć kocich chorób i niedomagań
