Mole - dom wariatów - Jeszcze jeden okruszek - dla sylwii k.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2007 13:53

Oj, sabat, sabat! Te godziny, liczba postów... nie myślicie, że to Znaki? :wink:

A sabat... może się kiedyś uda? Taki sabat z truskawkami, ciastem marchewkowym, domową nalewką, dobrą kawą...
Myślę, że wszyscy (a przynajmniej wielu z nas) nosimy gdzieś w sobie takie Osiedle i takie Łopianowe Pole. Gdzieś to był łopian, gdzie indziej pokrzywy i czarny bez, a jeszcze gdzie indziej śmierdzący strumyczek na łąkach za stawem osadowym pobliskiej kopalni...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt cze 08, 2007 18:12

Jak mój TŻ pojedzie w delegację - to robimy sabat !
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 08, 2007 18:29

Oj, chyba trochę smutno będzie...

Spojrzałam na kalendarz...cholera, pamięć mam jak słoń. Równo pięć lat temu. Litwa, Troki, kemping LAGUNA. I pies kempingowy, dożywiany przez kucharki - ale nie dopieszcxzany przez nikogo. stara, bezzębna suka, dka której było specjalnie mielone mięso, ale nie było czasu na pieszczoty. Wot, żyzń.
No i oczywiście, jak zwykle ja. Z moją głupią, nadwrazliwa duszą. Zaprosiłam do namiotu, gdzie miejsca było akurat na mały plecak, na mnie i na psa...
Jedna noc, dwie noce,potem - wyjazd. Nie zapomnę oczu tego psa. nie chciał mięsa, tylko pochylił łeb do głaskania. Wychodziłam z kempingu - leżał na trawie wygniecinej przez namiot, po ludzku smutny. Powiedziałam do siebie - durna krowo, po co ściągałaś ją do namiotu... I tak obydwie złamałysmy sobie serca.

...Trakai, Rykantai,
wszędzie tam bywałam,
ale drugiej takiej nigdzie
indziej nie spotkałam...

Kiedy nocą deszcz dzwoni o szyby
i na duszy jakoś ciężko, ciemno,
wtedy wraca, prawie jak żywy
pies, co spał w namiocie razem ze mną.

W tę noc jedną znów do kogoś należał,
wygrzewając skórę i kości,
wysłużony, sterany życiem zwierzak
znowu piszczał jak szczenię z radości.

I choc czasem niedobrze sie dzieje
gdy niesłusznie obiją nam boki -
to wspomnienie, jak śpiwór na grzeje :
mnie i starą sukę z miasta Troki...

no i tak się troche rozkleiłam, wiersz - wentyl bezpieczeństwa. coby ostatecznie nie dostac do głowy :roll: .
cholera, gdyby to była Polska - wróciłybysmy do domu we dwie. a jej kości już pewnie zbielały, jak brzozowe witki pod jakąś sosną.
a potem nagle ktos pyta - słuchaj, dobrze ci jest, masz dom, komputer, samochód, fajne dzieciaki...powinnas śmiac się i cieszyć. A mogę ?
Kiedy Babunia była jeszcze w schronie, a ja kibicowałam jej losom i pomagałam dotrzec do domu napisałam cos takiego, list do kotki. Kto normalny pisze list do kotki ?

Pisze do ciebie, kiciu
bo wiem, że nie powiesz nikomu -
też bezdomna jestem w swoim życiu :
dach nad głową mam - a nie mam domu.
Nie smakuje chleb ni herbata,
chociaz pies do kolan się tuli...
bo nie moge do serca przygarnąć
wszystkich kotów z kocich biduli...

No i tak.
Ostatnio edytowano Pt cze 08, 2007 18:42 przez caty, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 08, 2007 18:35

Było smutno.. :crying:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt cze 08, 2007 18:36

Tak poczytuję sobie Twój wątek i nie zabieram głosu, bo zawsze odbiera mi mowę. Wiesz Caty... dobrze, że JESTEŚ!
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 09, 2007 8:22

Oj Caty przeczytałam i znowu ukoiło to moje nerwy :D
Ja chcę tez na sabat :D
Przeciez jestem czarownicą ,a czarną Kicie też mam
Pozdrawiam i dziękuję że Jesteś

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Sob cze 09, 2007 9:49

Piękne, szkoda,że niedługo wyjeżdżam i pzrez 2 tygodnie nie będę tu zaglądać....

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 09, 2007 10:02

Madziaki - za te dwa tygodnie to sie nazbiera...i będzie większa frajda ...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob cze 09, 2007 11:42

Caty pamiętaj ze ja tez mam koty wprawdzie nie całe czarne, ale Figuni to niewiele brakuje, a Kitty tez sporo czarnego ma na sobie ;)

Twoja opowieść przypomniała mi czarnego kota, którego w wakacje wzielismy z placu do pokoju kolonijnego. Ukrywał się tam jakis czas i dzieciaki pasły go częścią swoich posiłków. Potem wmusilismy go włascicielowi Ośrodka - w tym roku zobaczymy jak się mu powodzi
Obrazek

Całuski i mizianki dla całego stadka :)

dedi

 
Posty: 3288
Od: Pt maja 26, 2006 10:39
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 09, 2007 14:35

Ciociu...
]A co, kociaku...
Jak ciepło...nawet się biegać nie chce...
To się prześpij.
Ciocia...a to prawda, że niedługo do nas przyjedzie rudy kolega ?
Prawda.
Ciocia...a ludzie mówią tymczas. Co to tymczas ?
To dom na trochę.
Aha. bo Łapka, Firaneczka i Pchasia to mają Prawdziwy Dom ?
Mają.
A my też mamy ?
Macie. w końcu każdy znajduje domek...


Jeżeli, jak powiadają świat jest mały, a wszystkie drogi prowadzą do domu ledwie się z niego wyszło, to jeżeli gdzieś, w wielkim mieście żyje dwoje samotnych stworzeń – dlaczego nie miałyby się spotkać ? Tym bardziej, że obydwoje marzyli o tym samym, i, jeżeli ktoś Bardzo Mądry umiałby to obliczyć, byli mniej więcej w jednym wieku. Mieli podobne niebieskie oczy, serca spragnione miłości i tylko zbieg okoliczności sprawił, że jedno z nich było małym chłopcem, a drugie – małym kotem.
Pewnego wieczoru, starsza pani dokarmiająca piwniczne koty usłyszała z ciemnego, wilgotnego okienka cichy płacz, do złudzenia przypominający płacz dziecka. Uklękła i wsunęła rękę w mrok. Jej palce natrafiły na coś miękkiego, i zanim kotek zdążył uciec w głąb piwnicy złapała rzadkie, posklejane futerko, i mimo, że bronił się wszystkimi pazurkami i wyrywał; z całej siły – został wyciągnięty na zewnątrz.
- Mój Boże ...- szepnęła staruszka na widok maleńkiego szkielecika, a kotek z całej siły zacisnął oczy, bo bardzo zapragnął być niewidzialnym.
Na widok staruszki wracającej do domu z kociakiem jej córka i zięć załamali ręce.
- Ależ on brzydki ! – zawołał zięć.
- Zwlecze do domu jakieś choróbsko 1 – zawołała córka.
A potem chórem wykrzyknęli :
- Jeśli mama chce, to mama może dalej karmić swoje koty i wydawać emeryturę na puszki i chrupki, ale żadnego futrzaka w domu !
Bo dom, w którym mieszkała staruszka był Bardzo Eleganckim domem, do którego nie miało wstępu nic, co nie szczyciło się odpowiednimi rekomendacjami – a chore oczka i świerzb w uszach na pewno do takich nie należały.
Staruszka owinęła kotka w ręcznik, zapakowała do wiklinowego koszyka i wyszła z domu.
Miała już ponad siedemdziesiąt lat, więc autobusem i tramwajem mogła jezdzić bez biletu i droga do schroniska nie sprawiła jej kłopotu.
Młoda pani weterynarz obiecała, że zajmie się kotkiem najlepiej, jak tylko się da i staruszka wróciła do domu, gdzie mogła usiąść przed telewizorem i obejrzeć ulubiony serial swojej córki, na co, prawdę mówiąc, wcale nie miała ochoty...
Zaś młoda pani weterynarz dokładnie obejrzała kotka i przypomniał się jej pewien wieczór, kiedy wracając z kina z koleżankami usłyszała dobiegające z parku kwilenie dziecka.
Chwyciły się za ręce i pobiegły pomiędzy drzewa, ale było już tam kilka osób stających dokoła ławki.
- Idzcie do domu – zawołała pani w napuszonym berecie.
- Nic tu po was ! – zawołał pan z laską.
A potem chórem wykrzyknęli :
- Dzieci powinny trzymać się z dala od brudnych spraw dorosłych !
Ale od tego czasu, ile razy do uszu dziewczynki, która w końcu została panią weterynarz dobiegał czyjś płacz przypominała sobie zaraz dziecko porzucone w parku.
Pani weterynarz nie miała własnych dzieci, bo, jak mówiła, nie spotkała swojego księcia z bajki, za to ogromnie lubiła spotkania z dziećmi w szkołach i w przedszkolach, gdzie odpowiadała na różne, nawet najgłupsze pytania. I, oczywiście uparcie próbowała nauczyć dzieci , że tak naprawdę nie ma żadnej różnicy pomiędzy dziećmi ludzi, a dziećmi zwierząt.
Oczywiście dzieci rozumiały to doskonale i wcale nie trzeba było im tego tłumaczyć, za to rodzice oburzali się nawet na sama myśl, że coś takiego mogło przyjść komuś do głowy.
- Skandal ! Oburzające ! – wołali chórem, a potem dodawali. – no tak, ale ona nie ma własnych dzieci i zwierzęta jej na mózg padły.
I tak przechodził dzień za dniem, do czasu, gdy młoda panią weterynarz poproszono o pogadankę w Domu Dziecka. Niestety, dzieci po wysłuchaniu młodej pani weterynarz nie miały żadnych pytań – bo po prostu nie miały zwierząt.
Pani kierowniczka serdecznie podziękowała za pogadankę i młoda pani weterynarz już – już kierowała się do wyjścia, gdy nagle ktoś dotknął jej ręki.
Spojrzała prosto w ogromne, niebieskie oczy chłopca, który siedział z boku na małym krzesełku.
- Proszę pani, ja chciałem spytać – odezwało się cicho dziecko – skąd te wszystkie bezdomne zwierzęta ?
Młoda pani weterynarz zaczęła opowiadać mu o zwierzętach przyprowadzanych do schroniska, bo się albo znudziły, albo zostały gdzieś znalezione, o podrzucanych szczeniętach i kociętach, a chłopiec słuchał tak poważnie i wszystko rozumiał, zupełnie jakby mówiła do dorosłej osoby.
- Mnie tez podrzucono – powiedział obejmując rękoma chude kolanka, a serce młodej pani weterynarz nagle zabiło tak mocno, że przez chwilę nie mogła powiedzieć ani słowa. – Dlatego nie mam nikogo.
Młoda pani weterynarz wracała do domu powoli, jakby ktoś ubrał jej na plecy bardzo ciężki plecak. .Na dodatek pewien mały kotek, którego przyniosła pewna starsza pani od kilku dni nie chciał jeść, a kiedy wychodziła do domu wczepiał się pazurkami w jej ubranie, tak, jakby za wszelka cenę chciał pójść z nią do domu.
Kotek leżał w kąciku zwinięty w smutny kłębuszek i na jej widok cichutko zamiauczał.
Młoda pani weterynarz pochyliła się i wzięła kotka na ręce.
- Ale tylko na tymczas...- powiedziała bardziej do siebie niż do kotka.
Kotek wtulił się w jej bluzkę i zaczął mruczeć, a mruczał tak głośno, że mruczało w nim wszystko – i uszka, i ogonek, i wszystkie cztery łapki z różowymi poduszeczkami mięciutkimi, jak owocowe żelki.
A kiedy przyszli do domu i kotek zjadł miseczkę chrupek. I wymościł sobie dołek na fotelu młoda pani weterynarz nagle chwyciła żakiet i zawołała :
- Zaczekasz chwilkę sam, dobrze ? Ja zaraz wrócę !
I wybiegła z domu, a potem zbiegła ze schodów tak szybko, jak biegała, gdy była mała dziewczynką. I pewnie dlatego nie zauważyła, że drzwi mieszkania obok uchyliły się a młody człowiek, który w nich stanął długo słuchał jej pospiesznych kroków z uśmiechem na twarzy.
Pani kierowniczka wysłuchała wszystkiego, co miała do powiedzenia młoda pani weterynarz i bezradnie rozłożyła ręce.
- Tak – powiedziała. – Tego chłopca znaleziono w parku. Ale nie spotka się pani z nim dzisiaj. Właśnie zabrano go na weekend...
A gdy młoda pani weterynarz chciała się dowiedzieć, kto zabrał chłopca, pani kierowniczka powiedziała jej o Przepisach-Które – Nie – Pozwalają i odeszła, żeby dopilnować, czy każde z dzieci dostało na podwieczorek drożdżówkę.
Tymczasem mały kotek zdążył zwiedzić całe mieszkanie i wymknął się na balkon. Stamtąd, z powodu siatki, nie dało się nigdzie indziej pójść ale za to na sąsiednim balkonie zobaczył małego chłopczyka. Chłopczyk siedział w kucki i delikatnie się kołysał.
- Dlaczego tak się kiwasz ? – zapytał kotek.
- Bo wtedy jest mi mniej smutno – odpowiedział chłopczyk i wcale się nie zdziwił, że rozumie to, co kotek do niego mówi. Przecież młoda pani, która tego popołudnia była z pogadanka na temat zwierząt powiedziała, że ludzkie i zwierzęce dzieci niczym się nie różnią.
- Aha – odpowiedział poważnie kotek. – a ja wtedy ssę brzeg kocyka. I mówią do mnie ciumkacz.
- A jak masz naprawdę na imię – zapytał chłopiec.
Kotek spojrzał na niego niebieskim oczyma.
- Nie mam imienia, nie mam domu, nie mam nic – powiedział.
Chłopczyk zwinął w kulkę papierek od cukierka i rzucił go na sąsiedni balkon.
- Mam tylko ten papierek – powiedział kotek i zaczął się bawić, na początek nieśmiało,
potem coraz śmielej. A jego podskoki były takie śmieszne, że chłopiec zaśmiał się najpierw cichutko, a potem głośniej.
I wtedy na balustradzie balkonu przysiadł niebieski motyl. Był zupełnie inny niż wszystkie motyle – jego skrzydła mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Kotek wspiął się na tylne łapki, ale motyl odfrunął nieco dalej.
- Chciałem dać ci tego motyla – powiedział kotek, a wtedy motyl zaczął rosnąc i zobaczyli, że to wcale nie był motyl, tylko pani w błękitnej sukni, taka sama, jaka chłopczyk widział już wcześniej na okładce „Pinokia”.
- Błękitna Wróżka...- szepnął chłopczyk. – a ja myślałem, że jesteś tylko w bajkach...
- Jestem wszędzie tam – odpowiedziała wróżka, - gdzie jestem potrzebna...
- I...i naprawdę spełniasz życzenia ? – zapytał chłopiec.
Wróżka uśmiechnęła się tajemniczo i zakręciła różdżką. Dokoła balkonów zawirował srebrzysty pył...i wróżka znikła.
- Tutaj jesteś ! – wykrzyknęła młoda pani weterynarz , która szukała kotka po całym mieszkaniu.
- Tutaj jesteś ! – zawołał młody człowiek.
A kiedy schylił się aby chwycić dziecko na ręce z głowy spadła mu najprawdziwsza, złota korona i potoczyła się w kierunku młodej pani weterynarz.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob cze 09, 2007 15:52

:love: :love: :love:
Ale i... :placz:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob cze 09, 2007 16:15

czemu ona tu znów siedzi i patrzy ne to błyszczące i płacze? ;( nie lubię jak płacze.. dam jej buziaki i będę lizał po uchu.. może przestanie Emo
oj tam, gupiś, ni znasz sie.. trzeba się wgramolić na kolana i mrrrrrrrrrrrrrrr Lola

no i tak sobie siedzimy, Emo na biurku, Lola na kolanach...

dziękuje

cortunia

 
Posty: 1390
Od: Wto lis 07, 2006 17:36
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin wreszcie

Post » Sob cze 09, 2007 17:31

Lubie zaglądać do tego wątku i czytać, czytać ... :D .
Obrazek

piotr.w68

 
Posty: 426
Od: Sob gru 31, 2005 17:35
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob cze 09, 2007 18:40

Zupełnie jak kazdy - to jest wątek Narkomolów lub Narobajusiów :) Uzalezniający :)

dedi

 
Posty: 3288
Od: Pt maja 26, 2006 10:39
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Sob cze 09, 2007 18:49

Dedi - za dużo kocimiętki...albo waleriany ( tą ostatnią to od pewnego czasu zażywam i może to się udziela ? )
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości