Odebrałam w piatek wyniki Fredzia - nie ma robali*, ufff, ufff, ufff
Teraz mogę z czystym sumieniem ogłaszać kluskę słodzinę
Słodzina jest taka, że normalnie nie zakochać się nie można

no ale musi znaleźć ten
swój domek. Domek wyjątkowy, który pokocha go bardziej niż my
Krówki się zrobiły drzemiasto-miziaste. Tasia już ma czasem dosyć zabaw z Fredziem i matkowania mu, choć jak zaczyna narzekać i idę jej 'bronić' (czyli biorę na ręce i wymiziowuję) to ta maupa jedna za chwilę sama zaczyna go zaczepiać.
No i weź tu człeku zrozum meandry kociej logiki...
Znów jest tak jakoś grzecznie... Norcia i Koci tolerują Fredzia, co wygląda tak, że Koci zaczepia i woła Fredzia do zabawy, po czym sam ucieka (tchórz jeden!), a Norcia czasem małego poliże, a czasem pacnie bez pazurków (cała Norcia!).
I my też jakoś spokojniejsi, z choróbsk wychodzimy... Nadal tęsknimy, ale to dobrze, że zostaną wspomnienia.
A robota czeka, Patrolek (połamany z kliniki) ma dziś operację wyjmowania śrub i śmietnikowego Elmo złapać muszę
No i najważniejsze - te wszystkie zdjęcia co mam w aparacie - całą tą dokumentację kociego 'cyrku' na przemian z kocim 'pokotem', muszę Ciociom tu wstawić
---
* lamblia była w podejrzeniach