Po wczorajszej zmiennej pogodzie i popołudniowych deszczach dziś było pogodnie więc poszłyśmy z mamą na cmentarz. Dziś mija 6 miesięcy kiedy tata odszedł od nas.

Nawet gdyby lało i tak bym poszła ale skorzystałyśmy z pogody. Było ciepło i słonecznie do południa choć wiał wiatr więc poszłyśmy koło 10. O 11 byłyśmy już na cmentarzu. Zapaliłyśmy świeczki, posiedziałyśmy trochę i po półtorej godzinie wracałyśmy do domu bo słonko zaszło a wiatr zrobił się zbyt intensywny.
Na cmentarzu zaobserwowałyśmy coś dziwnego. Na pomniku obok taty zauważyłyśmy żółty pasek jakby ktoś coś niósł i mu się sypało. I tak było przez kilka pomników. Przejechałam palcem i okazało się , że to jest jakiś żółty proszek. Poszłyśmy jeszcze do rodziców mojej chrzestnej a tam na pomnikach to samo a na jednym z nich jakby ktoś rozpuścił żółty proszek i chlapnął taką wodą na pomnik. Dopiero przyszło mi do głowy czy to przypadkiem nie wczorajszy deszcz z taką ilością zanieczyszczeń bo po drodze widziałyśmy pozostałości po kałużach z takimi żółtymi śladami.