» Sob lut 09, 2013 8:33
Re: monochromatycznie i nie tylko vol.2
przeżyłam te wczorajsze wlewy z metafenu, z wątpliwą przyjemnością polegającą na ssaniu lodu przez 4 godziny. Po południu jeszcze byłam dosyć aktywna, o 20 opadłam zupełnie z sił. Poszłam spać i dopiero wstałam budząc się kilka razy w nocy z powodu jakiś dziwnych koszmarów - dawno się tak nie umęczyłam. Dzis słabiutko więc po śniadanku pakuję się pod kocyk i oglądam tv, czytam, posypiam. Plan na dziś - odpoczynek.
Pytałam dziś pielęgniarki kiedy przychodzi ten kryzys poprzeszczepowy, około tygodnia po przeszczepie, potem już z górki i do domu!
W moim wewnętrznym budynku totalna rozpierducha, musiałam zatrudnić dodatkową ekipę z pompami odsysającymi wodę - dziś już dzięki temu ważę z powrotem tyle ile powinnam, więc jak widać spisali się. Są jednak cały czas w pogotowiu. Zatrudniłam też zarządcę, żebym sama nie musiała tam wszystkiego nadzorować, zwłaszcza, ze jestem osłabiona. Wszystkie ona i drzwi wywalone, psy na powrót przeszukują wszystkie zakamarki żeby nie przepuścić żadnego obślizgłego chłoniaka. Dziś sprzątanie, ogarnianie gruzów i przygotowujemy się do dnia zero - czyli dostawy pięknych nowych okien i drzwi z nowoczesnymi systemami zabezpieczającymi oraz czekamy na ekipę wysoko wyspecjalizowanego personelu medycznego, który będzie w mig walczył z każdą infekcją - póki co ten personel jest w ograniczonej liczbie, ale są już przygotowane dla niego pokoje i w trakcie wszystko będzie rozbudowywane tak, by oni mogli się mnożyć i powiększać swoje kręgi o kolejnych prymusów.
