Moi drodzy nie mogłem wejść wcześniej ale spieszę z informacją że 10 kwietnia minęła rocznica jak pierwszy raz przyjechałem do Oczatka.Tak wogóle kto jest blisko wilanowa i w wielki piątek będzie wolny w okolicy godziny 20-00 to będzie mógł pogłaskać Oczatka osobiście bo wpadniemy do doktor Małgorzaty na oględzinki.Pomyślałem sobie że wkleję mejla którego po wizycie rok temu wysłałem do dziewczyny która znalazła Oczatka na ulicy ratując mu tym samym życie.Oto jego treść: Szanowna Pani jestem juz po dwóch spotkaniach z maleństwem,ale po kolei.Przyjechałem w sobotę po osiemnastej i zastełem ledwo żywe maleństwo oddychające niezwykle ciężko,całą powierzchnia brzuszka z rozłozonymi łapkami był wtulony w kocyk.Przez 20 minut tylko patrzyłem na niego bo bałem sie go dotknąc mając na uwadze ze jego ciałko moze być bardzo obolałe.Pamietając co lubiły moje wcześniejsze kotki wkońcu zaszeptałem "cik,cik" i oto maleństwo podniosło główkę i biednymi oczkami jak by powiedział "przytul mnie"Pod wrażeniem tego widoku nie wytrzymałem , otworzyłem klatkę i delikatnie pomiziałem okolice uszka.Oczek natychmiast włączył taki traktorek że cała klatka aż drżała,widać było widać ze nosek był biedny ale małemu jak by zycie powracało,mruk był tak wielki ze miał cały czas otawrte pyśio ze szczęścia.Nie minęły dwie minuty jak z wielkim trudem ale czego się spodziewałem nastawił brzuszek do głaskania.Po chwili głaskanka skierował się do otworu w klatce co oznaczało weż mnie na ręce.No i tak z Oczkiem na ręku spędziłem blisko trzy godziny.Miałem przygotowany kocyk aby mu było u mnie bardziej miękko i to co się działo to trzeba było zobaczyć.Mruczenie na całą lecznicę i co chwilę zmiana pozycji do głaskania.Był tak zadowolony że nawet mi się zśiusiał ale byłem zadowolony bo na białej bluzce nie było zadnej barwy czyli wiadomo ze nereczki działają dobrze.Spotkałem tą panią która załozyła forum i robiła zdjęcia ,nawet chciała robic następne ale jak tak nas zobaczyła to powiedziała że ze mną będzie mu idealnie i nie ma co robić wiecej zdjeć bo opiekun juz sie znalazł.Pani od forum przyszła po Irka i umyła jego kuwetkę,wpuscilismy Oczka do Irka bo podobno lubią sie wzajemnie a Oczek w jego kuwecie zrobił sobie imprezę i jakby cudownie ożył i prawie roszarpał myszkę Irka.Przyniosłem małemu 4 saszetki whiskasa juniora ,wsypałem mu pierwszą i zjadł połowe natychmiast,brzuszek miał jak gruszka ale i wielkie zadowolenie na swoim wyjątkowo urokliwym pyśiu.Dostał takiej energii ze zaczął się myć,ocierał się tak mocno ze aż roztarł sobie ranki po igłach na łapce tej bez wenflona i pojawiło się trochę krewki ale minka wyraznie wskazywała że jest zadowolony.W sobotę żegnałem się z nim chyba 8 razy i za kazdym razem odprowadzał mnie wzrokiem,chwilę porozmawiałem z młoda panią doktor chyba Olą i pojechałem do domu ostatnim autobusem aby zdązyć na pociąg.W niedzielę około 12-20 wielka odmiana .wchodzę a Oczek chyba mnie poznał po krokach bo juz stał gotowy do głaskania taki bardziej pełny ma twarzy i wielka niespodzianka bo miałknął na mój widok.Nic dziwnego bo wszystko wyjadł i nie było juz następnej saszetki,dałem mu jeszcze jedną którą zjadł prawie całą przy mnie.Zdobyłem numer do pani która sobie Oczka (brzydkie określenie zarezerwowała) i zadzwoniłem ale okazało się ze to jakaś bardzo młoda osoba i oczywiscie to nic złego ze młoda ale jakos reagowała o wieściach na temat Oczka bez specjalnego entuzjazmu,proponowałem nawet spotkanie na zywo aby pogadac o przyszłości Oczka ale nie skorzystała także mam wrażenie ze kotek moze być dla niej tylko kaprysem i oczywiście nie osądzam ale też nie mogę być obojetny.Dzisiaj trafiłem na doktor Sciskalską i jak się okazało bardzo uroczą asystentkę i nie tylko zewnętrznie ale duchowo bo własnie z nią odbyłem pierwszą rozmowę telefoniczną i widac że jesto kobieta z powołaniem do zawodu Była bardzo zadowolona widząc Oczka z błogą radoscią na moich rekach.Maluch dzisiaj zrobił to co kociaki robią z kocicą a mianowicie wdrapał mi sie do szyi i przysnął ale wczesniej polizał mnie po nosie.Z asystentką dogadaliśmy się ze zadzwonię kiedy będzie i wpadnę z cukierkami bo łasuch ze mnie a i ona bardzo lubi.Nie mam wiecej nałogów a alkoholu wogóle nie piję nawet piwa i nawet na swoim weselu ani kropli ale cóz wesele to juz przykre wspomnienie i z tymi co maja serce naprzód trzeba iść po życie sięgać nowe.Takze i pani doktor potwierdziła wielki postęp a i futerko od wczoraj jakieś bardziej zdrowe.Oczka pozostawiłem dzisiaj we wzorowym nastroju i nawet przez noc zmalał mu katarek.Dzisiaj tez była pani od forum i poradziła mi zeby Oczka jak najszybciej zabrać kiedy bedzie mozna bo tutaj jest wiele wirusów w powietrzu i moze jeszcze czegoś załapać.Tak wyglądały moje spotkania z maleństwem które zawdzięcza życie wielu osobom i mam nadzieję ze bedę mógł sie przyczynic do tego jeszcze bardziej.jeśli moge zaproponowac to kontakt telefoniczny moze nam bardzo usprawnić przepływ informacji.Pozdrawiam i mam nadzieję że do zobaczenia i usłyszenia . Jak widzicie mejl ten był bardzo wypełniony mocnymi przeżyciami ale przecież Oczatek to bardzo uczuciowa kocinka.Pozdrawiamy was serdecznie i może nawet do zobaczenia
