
W poszukiwaniu Ani zajrzałam do gabinetu z "pokojami gościnnymi" i wtedy przez szparę w drzwiach coś mi przemknęło koło nóg z prędkością torpedy. Patrzę, co to za kociasty i oczom nie wierzę - ten szybkobieżny kot to Farcik we własnej osobie. On zapitala jakby miał sześć nóg, a nie trzy

I w ogóle jest suuuper obłędnym gościem, ale o tym to już wszyscy od dawna wiedzą
