No proszę, tak to krzyczą, a później tylko Iza się zjawia
Dzisiejszy dzień będzie pamiętny ze względu na nawiązanie częściowego porozumienia z Chico.
Porozumienie trwa wprawdzie sekundy, ale to i tak postęp
Otóż biały okruszek załapał, że smoczek można ssać, a nie tylko wyrywać się z wrzaskiem przygryzając go niechcący bezzębnymi dziąsłami, co powoduje przypadkowe wycieknięcie mleczka, które wtedy ewentualnie można połknąć
Niestety po paru sekundach ssania Chico orientuje się, że jedzenie idzie zbyt gładko, więc zaczyna swój stały numer z wydzieraniem się
Mam nadzieję, że te momenty zapominania o awanturach będą coraz dłuższe
Wciąż przybiera na wadze powolutku, ale przynajmniej nie traci.
Ma boskie uszka, które teraz porosły białymi "piórkami", naprawdę takie jakieś pierzaste są u nasady
Zdjęłam dziś Almie kaftanik, żeby mogła się umyć i troszkę rozruszać. Przy okazji sprawdziłam - nic z cycka nie wycisnęłam
Jeszcze ta strona się różni od drugiej, ale myślę, że niedługo cyc się zmniejszy.
Za to jaka złość była przy ponownym pakowaniu w kaftan
Edit: O, smil, wywołałam cię myślami czy co?
