DZIĘKUJE Wam Kochani za te słowa . Właśnie wróciłyśmy z Tesią od Pana Weterynarza. Byłyśmy na antybiotyku posterylkowym. Tesia zasnęła, a ja pomyślałam, że napisze choć parę słów ostatnio wogóle mnie tu nie było

. Podczas podróży do lecznicy samochodem Tesia pomiaukiwała i co chwile sprawdzała czy ja to ja, co chwilkę mnie wąchała po nosku. Nie mam serca wkładać ją do transporterka wolę opatulić kocykiem i na rączki ją wziąźć

. W lecznicy zwierząt bylo co nie miara ale jakoś sprawnie poszło. Przyszła jakaś Pani z kicią w transporterku nie bylo by to nic dziwnego ale kicia co jakiś czas tak przeraźliwie miaukała sobie, że po chwili zaczęły na przemian z Tesią

i wszystkich to rozbawiło. Miałam wrażenie, że wypowiadają sobie nawzajem wszyskie żale na jakie to nieszczęścia ich właściciele je narazili.... Dzisiaj Tesia po raz pierwszy po zabiegu zaczęła na nowo mruczeć, jak również wywróciła się sama do góry ''kołami'' i pokazała mi brzuszek.... ładnie się goi, ale na pierwszy rzut oka słabo mi się zrobiło, mam to po babci ponoć

, oj lekarza by ze mnie raczej nie było. Kubraczka Tesia wogóle nie miała, ponieważ u nas nie dają podobno koty nie przepadają za nim zbytnio. Tesia czasem sobie poliże szwyi na tym się kończy przynajmniej narazie nie interesuje się tym zbytnio. Tak się cieszę, że już po wszystkim

. W lecznicy tyle się nasłuchałam o chorobach wynikających z rujek nie krytych, z hormonów podawanym, aby nie dopuszczać do tych rujek, normalnie szok. Tutaj też wiele się dowiedziałam

, wiem wiem na początku byłam nieoświecona

w tym temacie, przykro mi tylko, że tak OSTRO na mnie naskoczono bez żadnej taryfy ulgowej

, że nowa to głupia..... w spokoju lepiej jest rozmawiać niż wstrzynać kłótnie. Przepraszam jeszcze raz ......

. Ale jeszcze napiszę Wam o czymś.... otóż w dzień zabiegu jestem pewna na 100 %, że Tesia miała przeczucie, że coś sie kroi. Rano przyszła do mnie patrzyła mi tak prosto w oczy, że to co wtedy czułam to nie dam rady Wam opisać.... ja byłam jeszcze w łóżku więc po chwili wdrapała się na mnie położyła na piersiach się i patrzyła tak długo prościutko swoimi wlepionymi oczami w moje. Czułam, że to magiczne chwile..... do południa chodziła krok w krok za mną i miaucząc coś mi mówiła..... a wzrok jej przenikał mnie do samych kości..... Jadąc na lecznicę na zabieg co sekundę patrzyła na mnie i wąchając mój nos swoim sprawdzała czy ja to ja.......jestem pewna, że zwierzęta mają przeczucie...... Wiecie..... też muszę to napisać wszystkie te przeżycia czuję i widzę po Tesi bardzo nas zbliżyły do siebie

i to jest CUDOWNE uczucie.... Zauważyłam też, że po ostatnich wydarzeniach tzn. rujka i zabieg, oczy Tesi zmieniły się na takie dojrzałe, umiejące i wiedzące jak wyrażać pewne rzeczy, jej zachowanie też jest inne... pobryka ale za chwilę staje się dojrzałym kotem umiejacym się zachować, porozmawiać swoim językiem ze mną, a porusza się z takim kunsztem i gracją, brak mi słów...... jest NIEZWYKŁA jest CUDOWNA .... Tyle mi ofiarowywuje każdego dnia..... Jeszcze jednej rzeczy do końca nie zapomnę...... gdy leżała po zabiegu ogromne łzy z oczu jej płynęły, musiałam jej wytrzeć chustaczką delikatnie..... wyrazu jej oczu i łez nigdy nie zapomnę....nigdy..... byłam przy niej dzień i noc i cieszę się, że już po ....... Tesia nabiera sił, dwie piękne kupki znalazłam dziś w kuwecie

Wszystko wraca do normy, zdrowie Tesi jest najważniejsze i koniec z męczącymi ją rujkami. Widziałam na własne oczy jak kociczka to przeżywa, jak się zmienia jej zachowanie, jak staje się nieobecna.... nie siurała po kątach

ale na drugi dzień byłam już w progach lecznicy z zamiarem umówienia się na zabieg.....czekaliśmy tydzień, ale już po wszystkim

. POZDRAWIAMY I DZIĘKUJEMY za kciuki dziękujemy.........