Podejrzewam też że weci często nie wiedzą co z takimi wynikami robić.
I łatwiej rzucić "bezpieczną" diagnozą "padaczka" - niż kombinować inne diagnozy, wymyślać badania, opracowywać sposób leczenia.
Coś takiego jak niedoczynność przytarczyc to często coś na zasadzie yeti - coś tam każdy o tym słyszał, ale nikt (prawie) tego nie widział. Często nie widział bo nigdy tego nie zdiagnozował - co nie znaczy że się z tym nie spotkał.
Mało jest weterynaryjnych specjalistów, przeciętny dostępny wet to internista który ma się znać na wszystkim - nawet ten dobry zna się przez to mniej niż ktoś kto sie w czymś specjalizuje.
Pół biedy jeśli wet się przyzna do niewiedzy, zasugeruje konsultacje czy sam po cichu się dowiaduje, kombinuje, stara.
Gorzej jak machnie właścicielowi zwierzaka przed oczami padaczką, potem cokolwiek się dzieje można na nią zwalić, wiadomo, padaczka to choroba o tysiącu oblicz, czasem się leczy gorzej, czasem lepiej. Siła wyższa proszę pani.
Hipokalcemia, szczególnie taka skrajna, to bardzo, bardzo poważny objaw.
Sama z siebie stwarza zagrożenie życia w chwili jeszcze większego spadku poziomu wapnia - wystarczy jedna poważna sraczka, za przeproszeniem, czy zjedzenie większej ilości mięsa (dużo fosforu, mało wapnia), ale i cichuto sobie niszczy serce w międzyczasie.
Ale jest też wynikiem często bardzo poważnych chorób - np. niewydolności nerek, zapalenia trzustki.
Nie jestem w stanie pojąć, nie jestem - jak wet może takie coś bagatelizować.
No po prostu nie jestem.
Często wyszukuję sama wyjasnienia dla wetów, tłumaczę ich, że może mieli jakiś powód zrobić coś tak a nie inaczej, może czegoś nie wiemy.
Tu nie znajduję słowa wytłumaczenia

Taka makabryczna hipokalcemia, objawy ewidentnie tężyczkowe, pies okulał - to mu heja, sterydzik, narkozę do kolejnego zdjęcia, jonogramem się nie przejmujemy, pies ma padaczkę.
Ma-ka-bra.
Jezu....
Jeśli chcesz napisz do Anji (nick Anja) - ma kota który cierpi na niedoczynność przytarczyc, poczytaj wątek jej Brucka, jakie miał objawy "padaczkowe" przy hipokalcemii.
Jak wygląda diagnostyka i co musiała Anja przejść żeby dojść co kotu dolega.
Gdyby nie jej upór - to kot umałby dawno z diagnozą padaczka.