Spróbuj może tak, jak miał na dworze. Micha nie pod nosem, ale w odległości, żeby musiał do niej podejść. I nakładaj nie natychmiast, ale powoli. Niech to tak wygląda, że Ty podchodzisz do miski, szykujesz, a on czeka niecierpliwie. Potem powinien podchodzić do miski razem z Tobą i czekać aż nałożysz. potem powinien sie cieszyć, że podchodzisz do miski i ocierać się o nogi. Potem można go głaskać przed nałożeniem jedzenia.
Tak to wygląda w teorii, a praktyka swój scenariusz napisze
A z tym kocykiem to pewnie tak jest ze wszystkimi ze dworu.
Uszatej nie mogłam przyzwyczaić do miękkiej poduchy. Jak ją stawiałam na poduszce, to zwiewała z niej, jakby w łapy parzyła. Sporo czasu minąć musiało, aż wreszcie zaakceptowała i polubiła.