jerzykowka pisze:Izo Droga, chwilowo moje finanse lezą

Ale jesli sprawa bedzie "gardlowa" to prosze, napisz mi PW- cos wtedy sprobuje wyczarowac
Chwilowo sama bazarkuje na moja tymczasie, Anielke...Z calych sil zycze Twoim Kociastym zeby zdrowialy pieknie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I Tobie, by trosk ubywalo...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Asiu, trzymam kciuki za zdrowko Jerzyczka

i Twoja tymczaske Anielke, chociaz ze wstydem przyznaje, ze malo mam ostatnio czasu dla forum i nie jestem na biezaco
Pieniazki na sopociaki dostalam od Moniki (mpacz 25zl) dziekuje
Bede mogla w tym tygodniu wykupic koteczke.
U nas nadal szpitalnie. Co prawda infekcja nie przeniosla sie na innego kota ale Edzio jeszcze wyglada i czuje sie jak szmateczka.
Niunis jedzie w przyszlym tygodniu na sciagniecie kamienia z zebow. Ma paskudnie zainfekowany ryjek
Lechutek ostanio biegunkuje, moze nie powinnam dawac mu puszek innych niz I/D? Niedlugo jego kontrolne badania krwi.
Z czasem ostatnio u mnie krucho, przepraszam jesli na biezaco nie pisze co u nas.
Na koniec opowiem Wam krotka historie, ktorej zakonczenia jeszcze nie znam...
26 lutego, idac rano do pracy pracownicy schroniska zauwazyli na plocie zawieszona teczke.
Mysleli, ze sa w niej dary. Ludzie czesto zostawiaja pod brama jakies rzeczy zbedne z domu a potrzebne dla zwierzat.
Niestety w teczce nie bylo prezentow.... a moze byl...?
Prezent na nowe zycie?
W owej teczce siedzial bardzo przestraszony kot
Nikt nawet nie dolaczyl zadnej karteczki, skrawka papieru z imieniem.
Kocio zamieszkal w klatce pod oknem. Patrzyl na mnie przerazonymi, wielkimi oczami. Nie pozwalal sie dotykac, kazdy ruch wykonany w jego strone to unik, przerazenie w oczach, maksymalne skulenie w sobie jakby chcial zniknac, przestac istniec
Moze byl bity? Pewnie tak, skoro pieszczota nie sprawia mu radosci
Dopiero od paru dni pozwolil mi sie dotknac. Zawsze robie to bardzo ostroznie, przemawiam do niego lagodnie. Nadalam mu slodkie imie- Karmel. Patrzy na mnie swoimi duzymi oczami w ktorych jest cala masa strachu, smutku i braku nadziei.
Dziewczyny od kotow troche sie go obawiaja, czuja respekt w stosunku do niego. Ja nosze Karmela na rekach i mowie mu, ze jeszcze bedzie szczesliwym kotem bo zrobie wszystko a nawet i wiecej aby znowu odzyskal nadzieje...
Karmel zachorowal

Jutro ma operacje usuniecia wszystkich zebow, ktore sa w fatalnym stanie. Oprocz tego ma ropnie na dziaslach, powiekszone wezly chlonne i ogolna infekcje pysia.
Nie moze samodzielnie jesc. Bedzie mial przebadana krew bo nie wiadomo co z jego nerkami.
Prosze Was o wielkie kciuki dla Karmela. Dla kotucha, ktory gdyby mogl opowiedzialby nam swoja smutna historie zycia...
Czy jego los sie odmieni? Bardzo bym tego chciala dlatego potrzebuje mase pozytywnych mysli za jutrzejszy zabieg i za nowa droge zycia tego pieknego i bardzo skrzywdzonego rudaska...