Cześć Dziewczynki

Sulfuria pisze:Hej Klaudia

Gratuluję lokalu! Na pewno pięknie go urządzisz i będzie służył
(i zarabiał kasiorkę)Też zrobiłam zamówienie w zooplus, które przyszło we wtorek. W ostatnim momencie bo koty mi już nogi obgryzały z niecierpliwości. Od kilku dni jedna karma i kurczak cyc świeży. Oszaleć można, nie?

Zamówiłam im na próbę Granatapet Feinis, przysmaki dla kota, wybrałam opcję kurczak z trawą dla kota. Smakuje i wszyscy się cieszą. Będę musiała spróbować 'kabelki', które polecasz. Zwłaszcza Czesiek lubi przysmaki.
Cześć Sulfuria

Te kabelki na pewno nie każdemu kotu będę pasowały, bo np Kitusia chyba ich nie je, ale kotu który lubi się bawić takimi drucikami powinny pasować

W paczce jest ich może z 50 - dużo bardzo i wszystkie zniknęły, więc pewnie zostały zjedzone

Tosia potrafi całymi godzinami podrzucać ten patyczek

Dziś muszę zrobić znowu zamówienie też. Zdecydowałam się kupić 20 kg żwirku, bo nie wyrabiam z kupowaniem. No i pewnie przepłacam jak kupuję po 5 kg, a to porcja na tydzień.
lilianaj pisze:Ja mam kredyt na wieki, wieków amen. Ad mortum defekatum. Nie wiem, czy dożyję spłaty.
Wbrew pozorom trzydzieści metów wcale nie jest tak łatwo funkcjonalnie i za razem klimatycznie urządzić. Nie śpiesz się Klaudia aż tak bardzo. Chyba, że masz gotową wizję w głowie i od razu wiesz skąd wytrzasnąć elementy do tejże wizji.
Jestem jednak pewna, że doskonale sobie poradzisz.

Cześć Lilianaj

Ja chciałam kredyt możliwie jak najmniejszy. I mamy raty malejące, więc przez te 8 lat spłacimy większość kapitału. A potem mam nadzieję spłacimy resztę gotówką (zaczęłam nadpłacać kredyt), albo zamienimy pozostałą kwotę na 2 lata maksymalnie. Mnie osobiście uwiera taki kredyt. Nie chcę go, więc muszę coś pokombinować, żeby się go pozbyć jak najszybciej

Co do urządzenia lokalu to nie wymaga to sporych przemyśleń, a w sumie przemyślenia mi się klarowały już od pierwszego razu jak zobaczyłam ten lokal. Mimo, że nie jest on wcale idealny to jakoś tak uparłam się na ten i więcej nie chciałam szukać. 3 lata już o nim myślałam. Dla fotografa musi być wszystko inaczej niż dla każdej innej firmy, nawet inaczej niż dla zakładu fotograficznego. Np. Ja nie chciałam lokalu od ulicy - takie lokale od razu skreślałam. Po pierwsze nikt z ulicy do mnie nie wejdzie, bo to pracowania foto a nie właśnie zakład, a po drugie też nie chcę mieć gapiów pod oknami, szczególnie, że pracować będę w niestandardowych godzinach - wg potrzeb. Najlepiej to bym chciała lokal wewnątrz budynku na piętrze, no ale takich nie ma od miasta.
Ten mój lokal ma obniżony sufit, co jest dobre z punktu widzenia zwykłej firmy, bo oszczędza na ogrzewaniu i można sobie zrobić punktowe światła, ale dla mnie to jest wada, bo zabiera mi przestrzeń pod sufitem, a tam powinny znajdować się lampy fotograficzne, bo te często ustawia się nad głową modela i wtedy 4 metry wysokości studia to wcale nie przesada. Nie wiem jeszcze na ile tam jest wysoko - może normalnie, a obniżony sufit miał służyć tylko do zamontowania lampek. Lampki - wcale nie są konieczne, bo mogę mieć zwykłą jedną podłogową lampę. Przy sesjach wcale nie powinno być innego światła prócz lamp studyjnych. Okna - mam dwa i od strony południowej, więc wiem, że będę mogła umieścić tam kaktusy z mojego domu, które u mnie się marnują. Ale okna też są wadą w studio. Studio nie potrzebuje okien, a skoro je ma to trzeba je maksymalnie zasłonić. Na szczęście są tam nowe okna z kratami i ciemnoniebieskimi roletami - więc ten wydatek mi odpada. (ciekawe, że prawie ciemne rolety a nie jakieś żółte, które musiałabym wymienić). Ale to za mało - potrzeba zamontować czarną kotarę, z grubego pochłaniającego światło materiału na całej ścianie z oknami. To takie techniczne sprawy. Jest tam też kibelek. Na korytarzu w kamienicy. Mały, osobisty, tylko do tego lokalu. Może nie najlepsze rozwiązanie, ale fajnie, że mogę tam się zamknąć załadować film do koreksu, a potem w lokalu już wywoływać film normalnie, bo mam umywalkę. Także jest to znowu zaleta z punktu widzenia fotografa.
A dekoracyjne - im mniej tym lepiej. Z mebli tylko to co niezbędne - biurko, krzesło, mała sofa, stolik kawowy i mała szafa na drobiazgi i też wymyśliłam, że nie muszę mieć wszystkiego od razu. Powoli się urządzę odpowiednio. Najważniejsze to tła i lampy, a cała reszta to tylko drobny dodatek. Na szczęście sprzęt studyjny mam, bo od lat zbieram a sesje robiłam w salonie.
Przyznam, że boje się tego wyzwania, ale z drugiej strony czuję, że to jest właśnie ten czas. Od początku wiedziałam i czułam, że chcę być fotografem studyjnym i do tego dążyłam, tak naprawdę to od paru lat, konsekwentnie

Najbardziej lubię w takiej fotografii to, że ludzie których fotografuje są piękni - magia fotografii studyjnej polega na tym, że każda kobieta może wyglądać jak gwiazda z okładki. I nie potrzeba do tego photoshopa. (oczywiście gwiazdy z okładki mają fotoszop okropny - oczy powiększone, usta, twarz skorygowana, nos zmniejszony - umiem to, ale tego nigdy przenigdy nie zrobię) natomiast wygładzenie zmarszczek to już kwestia światła. Ale nie chodzi tylko o zmarszczki, ale o wyraz twarzy - TEN odpowiedni, kiedy człowiek rozkwita
Póki co nie podpisałam jeszcze umowy, bo tworzą ją w urzędzie.
Już nie przynudzam. Z dobrych wieści - Kitusi zarasta brzuchol

Ma już milimetrowy porost meszkowy
Mąż mi mówi, że teraz będę musiała wychodzić z domu i zostawiać koty
https://redro.pl/fototapety/1621096/400 ... otikon.jpgWczoraj musiałam załatwić sprawę w Zusie, a po tym wydarzeniu poszłam na rynek i na miasto wypstrykać mój film w aparacie start66. Chodziłam z tym aparatem na szyi co ludzi dziwiło bardzo, a m. aż krzyknął jak mnie zobaczył, że z tym wędruję po Bytomiu.
To ja



Tutaj jest mój dowóz do lokalu i przystanek końcowy jednej z najkrótszych w Europie trasy tramwaju wąskotorowego. Ten przepiękny budynek po lewej właśnie się remontuje i będzie w nim centrum handlowe, czy coś takiego + wielka siłownia na całym górnym piętrze. Za tym budynkiem widać wieże wielkiego kościoła, a za nim stoi CH Agora i kinem Cinema City i przyznam, że to był też powód dla którego wybrałam mieszkanie, w którym mieszkam. W końcu czuję, że mieszkam w prawdziwym mieście


A tu Tosiś - (zdjęcie nocne z telefonu, więc kiepskie) ale ona mnie zachwyca, mój czarny aniołek

A jutro chyba jedziemy do Łodzi na targi foto. Chcę zobaczyć sprzęt i jest kilka wykładów na których chciałabym być. Jak zwykle boje się drogi, ale ponoć jest miła autostrada.