Nie mam weny, przepraszam, zjadają mnie kłopoty.. Troszkę dziś nadrobimy.
Oddajmy głos Polci.
już? mogem już pisać?
No bo tak - dostali my na święta prezenta. Prezenta jest duża i ofuterkowana, o, i ja na niej siedzem. I Nocek też na niej siedzywa. I Piksa, ale ona na samym wierzku. Bo ona jest najstarsza i jej wolno. I najmniejsza jest też, a ja tobym pewnie wzięła i spadła, bo z ławy w kuchni też spadłam. Bo próbowałam wskoczyć. I mi się te, kierunki potegowały, i nie trafiłam, i spadłam, i Duża się wybała... wystraszyła. Bo huk był. Bo ja duża jestem, no to duży ten huk był.
Ale potem wskoczyłam na szafkę z butami, a ona wysoka jest, i nie spadłam, i trafiłam na sam środek, i Duża powiedziała, że jestem mądralek i że się uczę i że jakie to szczęście, że nie jestem Kotę bezdomnym, tylko ludzkim, bo sama bym nie użyła na wolności. Znaczy, nie przeżyła. A tak to żyję i mam się dobrze i Basiu zobacz, jakie mam dupsko. I Piksa też ma dupsko, bo my jemy mienso, dużo. A Nocek nie je mienso ostatnio, i Duża się martwi o niego, że on nie je mienso, że nie wiadomo, czy ma focha, czy że mu o co chodzi, bo my jemy z Piksą i to dużo. Nam dają na obiad i to jest takie mieszane mienso i ono jest tak pokrojone, że ja mogę pogryźć, chociaż nie mam zębów ze przodu. Z tyłu mam i po bokach, ale z przodu nie mam i Duża mówi, że Basia mówi, że ja chyba spadłam skądś i bo nie mam zębów. Ale mienso jest małe i ja umiem jeść. I ja lubię jeść, bardzo lubię, i Duża mówi, że to widać. Ja nie wiem, czy widać, ale lubię bardzo.
U nas były świenta wiosenne i mieliśmy jajka - Nocek lubi jajka, to miał, a my to z Piksą nie lubimy, to nie miałyśmy, to tylko patrzyłyśmy, jak Nocek je. I na te świenta to Duża robiła gałązki w wazonach, i pisanki, i ja to oblizałam, ale nie smakowało jak mienso.
A teraz w domu jest tak jakoś smutno, bo Duża jest smutna, bo się będziemy przeprowadzać i Dużej jest żal tego mieszkania i w ogóle jest smutna, i mówi coś o niemaniu pracy ciągle. Ja nie umiem, żeby była niesmutna całkiem, tylko czasem robię, żeby była niesmutna, jak przychodzę i mruczem i wchodzę jej na kolana kawałkiem mnie, bo reszta się nie mieści. I ona wtedy nie płacze, tylko wciąga nosem i mnie głaszcze, i ja lubię.







No i tyle Pola, na razie.
A weekend świąteczny spędziłam w takim oto puchatym towarzystwie. Panie, Panowie - oto Don Toffine i Pushido-San - ten drugi nieco łobgolony ;>

