Wróciłyśmy z lecznicy.
U Nocki zaczęła się chyba żółtaczka, bo jest wyraźne zażółcenie spojówek oraz skóry na głowie.
Płynu nie ma, brzuszek nie jest bolesny.
Dr Cetnarowicz myśli, że to nie FIP. Natomiast zażółcenie może być wynikiem podrażnienia wątroby przez klindamycynę, którą Nocka brała od soboty w postaci Lincospectinu i Dalacinu C. Antybiotyk został zmieniony na Synergal.
Krew została pobrana, dr Cetnarowicz chciała zrobić tylko parametry wątrobowe, ale ja poprosiłam jednak o powtórzenie białka i morfologii. Wiem, że badania są świeże, bo z wtorku, ale we wtorek też nic nie wskazywało na to, że Nocia będzie żółknąć. Wtorkowe wyniki wykazały dużo albumin, których poziom przy FIPie jest mały. Stosunek parametrów wątrobowych też nie wskazuje na FIPa. Oby wyszło tak i tym razem. Wyników jeszcze nie mamy, będą później.
Nocunia miała niską temperaturę - 37,3 stopnia.
Dostała kroplówę - schabowego, płyny, Ornipural. Dodatkowo coś przeciw wymiotom, gdyby jej się zebrało.
Nie czuje się ona dobrze, poszła natychmiast za sofę (dobrze, że ją niedawno kupiliśmy, bo ma się myszka gdzie schować, ta sofa tak ma, że nawet jak oparcie przylega do ściany, to na dole jest przestrzeń, żeby sie ułożyć. Dodatkowo mnie łatwiej ją stamtąd wyciągać...). Poukładaliśmy jej tam poduchy, bo sam kocyk polarowy to w moim odczuciu za mało, jak kot chory. Dodatkowo ją okryłam, ale mam podejrzenia, że już spod kocyka wylazła.
No i zobaczymy co będzie. Jutro kontrola, może jeszcze kroplówka, na pewno leki.
Oczko na szczęście dużo lepiej, nie jest już wywalone, jest prawie normalnej wielkości, a to zaledwie 3 dni kropelek na jaskrę.
Sierść jej się błyszczy jak psu jajca, jest nadal jedwabista, nie klei się, tak jak to sie robi choremu zwierzakowi.
Mam nadzieję, ze mamy do czynienia z takim scenariuszem: Nocia walnęła okiem, zrobił się stan zapalny, gorączka, ból. Dostała leki, w tym antybiotyk, który podrażnił jej wątrobę i stąd wziął się ciąg dalszy - niechęć do jedzenia, mdłości, zażółcenie, osłabienie.
Trzymajmy za to kciuki
