Marcyśka pisze:Dzień dobry
Cześć, Marcysiu!
Nooo wiedziałam, że ostatnie dni kiedy nawet pozwoliłam sobie pomyśleć "jest git" to za dużo szczęścia.
Zaniosłam dziś kupę Bazyla, ale to nie o Bazyla chodzi. Przy okazji dowiedziałam się, że moja wetka, która przez ostatnie kilka dni była gdzieś tam na szkoleniu, rozmawiała z jakimś Włochem, jednym z najlepszych histopatologów na świecie no i ona oczywiście zaczęła podpytywać o Tosię. Okazało się, że wcale nie jest tak różowo i "już po wszystkim"

Po pierwsze za jakiś czas trzeba koniecznie będzie sprawdzić węzły chłonne, i badać je regularnie. A wbiło mnie w ziemię to, że potrzebna będzie gastroskopia, bo jak to on powiedział "ten typ nowotworu bardzo lubi jelita"
Tak więc czeka nas kolejna podróż do Wrocka z tym biednym wystraszonym kociakiem
Kiedy to się wreszcie skończy
