mokkunia pisze:A cud domki dla cud kotka to się gdzie zagubiły ja się pytam?

No, ludzie piszą albo dzwonią ... tak średnio jedno zapytanko co drugi dzień, ostatnio trzy pod rząd, codziennie po jednym.
No i tak: w piątek pogadałyśmy sobie długo z bardzo fajną babeczką ze Skierniewic. Fajny, ciepły, zwierzęcolubny dom z jedną kotunią. Niestety - niezabezpieczone okna i balkon na trzecim piętrze bez opcji zabezpieczenia w przyszłości

z bólem serca odmówiłam. Nie wyobrażam sobie ruchliwego, półrocznego kota przyzwyczajonego do łażenia po zewnętrznym parapecie u nas w domu tam, gdzie takich zabezpieczeń nie ma. Ponieważ jednak rodzinka zrobiła na mnie jak najlepsze wrażenie dałam Pani namiary na inny DT. Pani wskazanego kicia nie wzięła, ale wypatrzyła sobie Jaggerka od Elfika

I kiciuś już u niej od soboty mieszka
Wczoraj, gdy byłam w schronie zadzwonił młody człowiek - bardzo sympatyczna rozmowa, i znowu bardzo dobre wrażenie, wszystko gra, nawet okna zabezpieczone, mają moskitiery - ale nie mają innego kota. Zaproponowałam, żeby podjechali do schronu ("w jakiej części Łodzi Państwo mieszkacie ? daleko od schroniska ?", "a, w Rawie Mazowieckiej? acha

Przyjeżdżacie ? super, to czekam na Was na Marmurowej"

), pomyślałam, że może da ich się namówić na jakiegoś schroniskowca plus Andy...
Przyjechali, na żywo zrobili jeszcze lepsze wrażenie - przesympatyczna para miłych, inteligentnych ludzi, ale opcja dwóch kotów w ich przypadku nie wchodzi w grę. Głównie dlatego, że mają wynajmowane mieszkanie, dopiero są w trakcie myślenia o własnym plus inne przeszkody. Gadaliśmy długo, Inga i Krzysiek dzielnie mnie wspierali, ale niestety ... Dostali więc namiary na inne DT, w efekcie kilku rozmów telfefonicznych pojechali do Pauliny (mls) i zaadopowali jej tymczasa pięciomiesięcznego Johnego.
Może ktoś powie, że niepotrzebnie się upieram, ale nie oddam kota do mieszkania z niezabezpieczonymi oknami

Zbyt dużo połamańców po urazach widuję w schronie (efekty upadków albo swobodnych spacerow po okolicy i kontatków z autem bądź psem) i zbyt często spotykam tam osoby szukające swoich kotów bo wypadły/wyskoczyły z okna i ślad po nich zaginął.
Nie unieszczęśliwię też Andka fundując mu żywot jedynaka, mowy nie ma. Ten kot jest tak czuły, prokoci, lgnący do swoich kocich towarzyszy, że szok. One musi mieć co najmniej jednego kumpla, co najmniej.
Niektóre maile są mało konkretne typu "mieszkam w bloku, więc kot większość czasu będzie spędzał w mieszkaniu". A "mniejszość" czasu to przepraszam gdzie ?

Nie chce mi się dociekać w takich przypadkach, od razu mam mieszane uczucia, więc piszę, że kot ma już dom. No i tak to wygląda z grubsza.